środa, 26 kwietnia 2017

100. Szczecińskie Inwestycje Miejskie?

Setny post, zwłaszcza po tak długiej przerwie w pisaniu, do czegoś zobowiązuje. Chwilę zastanawiałam się, o czym powinnam napisać, bo dużo się dzieje w Szczecinie. Kusił temat rady osiedla, klęczącej przed lokalnym proboszczem z prośbą o udostępnienie salki katechetycznej na spotkania RO,  a i pierwsze analizy funduszu promocyjnego ZWiK, nad którym siedzę i dłubię też dały ciekawe wyniki. Do tego sporo wieści z Polski i świata dotyczących watchdogowania też prosi się o kilka zdań. Na szczęście życie mi podpowiedziało coś znacznie bardziej aktualnego. Szczecińskie Inwestycje Miejskie.
W Szczecinie wczoraj odbyło się głosowanie rady miasta dotyczące powołania nowej potężnej miejskiej spółki. Spółka miała zajmować się miejskimi inwestycjami, gdyż od wielu lat urząd miasta sobie z tym nie radzi. Podstawowym argumentem prezydenta za utworzeniem spółki było to, dzięki spółce inwestycje miejskie będą prowadzone sprawniej i szybciej. Drugi powód to taki, że potrzebujemy wybitnych fachowców, a tych nie ściągnie się marnymi urzędniczymi pensyjkami. Dopiero miejska spółka, nie ograniczona w wydatkach ustawą, mogłaby tym wybitnym specjalistom wybitnie zapłacić. Jak podaje Gazeta Wyborcza, budżet na płace w tym ośrodku miał wynosić 8 mln złotych, przy zatrudnieniu wynoszącym 70 osób (wybitnych, przypominam), to daje na głowę 114 tysięcy rocznie, czyli 9.500 miesięcznie.Tak, wiem, że będzie tam kilka osób zatrudnionych na minimalnej, żeby ktoś inny mógł dostać 18 tys. To jednak dla mnie kwestia drugorzędna.
Dyskusja między radnymi rozgorzała, co jest dobre. Natomiast argumenty, które padały, a które skupiały się głównie na przeciwdziałaniu "nowej sitwie" są dość powierzchowne. Rozumiem, że w tych spółkach, które już działają, kwestie sitwowatości radnym snu z powiek nie spędzają?
W sporze o SIM ważne jest dla mnie kilka innych spraw. Pierwsza - oczywiście jawność. Bardzo podobały mi się komentarze pod tekstem w internetowym wydaniu Gazety Wyborczej o debacie nad powołaniem SIM. Zwłaszcza jeden, w którym jeden z mieszkańców przypomniał, że spółka ta będzie miała w zarządzie górę kasy i dobrze by było, gdyby była maksymalnie transparentna, a przede wszystkim wyłoniła zarząd i pracowników spośród rzeczywistych fachowców i to w sposób jawny i przejrzysty. To każe przypomnieć, że czekam od września 2015 na obiecany przez prezydenta Szczecina regulamin powoływania członków zarządu miejskich spółek. Miał być przedstawiony w trzecim kwartale 2016 roku, ale jak to miejska inwestycja, termin oddania przeciąga się. Złośliwie mogłabym stwierdzić, że pewnie dlatego, by jeszcze SIM obsadzić "swoimi", ale chyba mi nie przystoi.
Druga kwestia - coraz więcej spraw prezydent przekazuje miejskim spółkom, czyli wyciąga spod konieczności konsultowania z radnymi czy mieszkańcami. Kolejne pieniądze wydawane są przez prezesów wybranych przez prezydenta, kontrolowanych przez rady nadzorcze wybrane przez prezydenta. Do tego mieszkańcom, którzy próbują się dowiedzieć, co się w spółkach dzieje, opłacani przez nas samych prawnicy pokazują środkowy palec. Czy tak powinno być?
Trzecia sprawa - co z urzędnikami z działu inwestycji miejskich? Zwolnić wszystkich? Chyba tak, bo to przecież grupa niekompetentnych, słabo opłacanych ludzi. Przynajmniej taki obraz wyłania się z panaprezydentowej opowieści i z obserwacji mieszkańców. Od lat inwestycje miejskie kuleją - są permanentnie opóźnione, przekraczają założone ramy budżetowe, sprawiają problemy przy odbiorze, a czasem także w trakcie eksploatacji. Naprawdę wierzycie, że będą jakieś zwolnienia? Że zaoszczędzimy na etatach, przesuwając pieniądze w inne miejsce?
Po czwarte, po piąte, po szóste - SIM generuje sporo pytań, nie dając na nie odpowiedzi. Napiszę zatem tylko o jeszcze jednym aspekcie, w sumie marginalnym z punktu widzenia budżetu spółki, ale interesującym dla mnie, przeciętnego mieszkańca. Bo pozwala "wypompować" z miasta kupę forsy poza kontrolą. Promocja. Taka spółka będzie musiała wydawać kasę na różne działania, w tym na promocję. Skoro taki ZWiK w 2014 wydał na różne działania ogłoszeniowo/promocyjne prawie 960 tys złotych, to ile puści w komin SIM?
Czy naprawdę w Polsce nie ma gmin, w których sprawami inwestycji zajmują się urzędnicy, i w których to działa? Czy naprawdę nie można zatrudnić w wydziale ludzi kompetentnych, ogarniętych i skutecznych? Czy prawnicy, przygotowujący umowy na inwestycje są z łapanki, że nie mogą zabezpieczyć interesu miasta w razie opóźnień, przekroczeń budżetu, czy fuszerek? Czy wszystkie te sprawy są tak tajne, że trzeba je ukrywać przed mieszkańcami?
Cieszę się, że radni nie dali zgody na utworzenie tej spółki. Cieszę się, że mieszkańcy widzą potrzebę jawności i przejrzystości w zarządzaniu miejskim mieniem. Irytuje mnie postawa radnych PO, którzy wstrzymali się od głosu, a swoją postawę tłumaczyli między innymi tak:
"Jest kłótnia w rodzinie, żona kłóci się z mężem – mówił o relacjach prezydenta z PiS Bartnik. – Ma to związek z wyborami samorządowymi, które odbędą się za półtora roku. My w tej kłótni nie będziemy uczestniczyć." (cały artykuł TUTAJ)
To nie jest kłótnia, to jest dyskusja. Do tego na bardzo ważny temat. I kosztowny w razie popełnienia błędu. Każda strona posługuje się argumentami, które można przeanalizować i stwierdzić, czy są mocne, czy słabe. Jeśli radni PO nie chcą uczestniczyć w dyskusjach, to niech złożą mandaty, bo w chwili wyjścia/wstrzymania się od głosu nie wykonują swojego obowiązku. Nie reprezentują wyborców, tylko stają z boku. Od tego są w radzie miasta, by w dyskusjach uczestniczyć. Jeśli nie wiedzą, jak głosować, niech skonsultują z wyborcami, ewentualnie niech im jakiś ogarnięty prawnik wypisze za i przeciw, by łatwiej im było zdecydować, którą ze stron powinni wesprzeć. Większość interesujących się tematem mieszkańców ma swoje zdanie. Tylko radni PO go nie mają? I tak zbiorowo? Nie chce mi się wierzyć.

Z drugiej strony - chętnie porozmawiałabym z mieszkańcami o ich zdaniu na ten temat. Za i przeciw powstaniu nowej miejskiej spółki. Z udziałem urzędników Wydziału Inwestycji Miejskich. Co Wy na to? :)

Patrzmy władzy na ręce. Nie dajmy sobie wmówić, że pieniędzy w budżecie nie ma. Są. Tylko być może wpisane nie w te rubryki, które nas interesują.

I naciskajmy na radnych, by reprezentowali NASZE interesy. 

Pozdrawiam!

DorotaM

p.s. jak zawsze zachęcam do wspierania Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska - comiesięcznymi, nawet niewielkimi kwotami (można je sobie potem odliczyć w zeznaniu podatkowym), albo choć 1%. Prawnicy Sieci pomagają mi walczyć o jawny Szczecin. Sama nie dam rady...