20
września 2018 wybrałam się na szkolenie organizowane przez Sektor 3,
którego tematem była inicjatywa lokalna. Byłam bardzo ciekawa, jak to
szkolenie będzie przebiegało. Uchwała Rady Miasta Szczecin, z dnia 21.11.2017, w sprawie określania trybu i szczegółowych kryteriów oceny wniosków o realizację zadania publicznego w ramach inicjatywy lokalnej
była przeze mnie wyczekiwana od dawna. Ustawa powołująca do życia
zjawisko inicjatywy lokalnej, czyli Ustawa o działalności pożytku publicznego i wolontariacie ma datę 24.04.2003. Inicjatywa lokalna została wpisana do tej ustawy w 2010 roku. Minęło osiem lat. Długo czekaliśmy w Szczecinie na to, by rada miasta wreszcie wywiązała się ze swoich obowiązków. Warto było czekać? Pomyślmy.
Założeniem
inicjatywy lokalnej jest współpraca mieszkańców i urzędu miasta w celu
poprawy jakości życia w lokalnych społecznościach. Celem podstawowym –
aktywizacja mieszkańców, tworzenie wspólnot lokalnych, rozwijanie
społeczeństwa obywatelskiego. Zgodnie z wytycznymi ustawy, mieszkańcy
mieli wnieść do tej współpracy pomysł na rozwiązanie jakiegoś problemu,
zaspokojenie lokalnej potrzeby, pracę własnych rąk, głów, zaangażowanie
sąsiadów, a miasto - dostarczyć narzędzia i materiały, by daną potrzebę
zaspokoić. Przykładowo - chcemy zamiast rozjeżdżonego autami trawnika
mieć piękny
klomb i cztery ławki. Pani Maria spod siódemki i pan Krystian spod
dziewiątki zadeklarowali, że posadzą rośliny, pani Ela - że będzie je
pielęgnować. Pan Zdzisław z synami powiedzieli, że przygotują teren pod
klomb i wkopią ławki. Miasto wypożyczy łopaty, grabie, dostarczy
sadzonki i ławki. Ustalili, że spotkają się w któryś weekend i to
wszystko razem zrobią. Pan Zdzisław ucieszony, wszedł na stronę inicjatywy lokalnej w Szczecinie i...
I na tym jego zaangażowanie się skończyło. Dlaczego? Ano dlatego, że zanim miasto podrzuci mieszkańcom materiały, muszą złożyć wniosek. Zgodnie z ustawą (artykuł 19b, punkt 2) “ wniosek,
o którym mowa w ust. 1, stanowi wniosek w rozumieniu Kodeksu
postępowania administracyjnego”. Art. 63 KPA opisuje, jak powinien
wyglądać wniosek i jakie dane zawierać. Tam nie ma wiele – dane wnioskodawcy i informację o co wnosi. Zgodnie z Zarządzeniem Prezydenta Miasta Szczecin z dnia 21.06.2018 (zauważmy upływ czasu) w
sprawie regulaminu rozpatrywania i realizacji wniosków o realizację
zadania publicznego w ramach inicjatywy lokalnej, aby wypełnić NASZ wniosek, ten dotyczący wsparcia przez miasto inicjatywy lokalnej
potrzebne jest:
- 1) Znajomość (lub odszukanie) stawek roboczogodzin różnych prac (bo trzeba przeliczyć wkład własny na konkretną kwotę, inaczej nam zabraknie punktów i nasz wniosek nawet nie otrze się o biurko prezydenta.
- 2) Koncepcja – “opis czy zadanie wymaga prac wstępnych, czy zostały przygotowane jakieś projekty, czy powstał jakiś plan, czy zostało zrobione rozeznanie rynkowe, czy zostały przeprowadzone jakieś prace przygotowawcze (tu nie wiem, czy dobrze, gdy zostały przeprowadzone - bo pokazuje, że mieszkańcom zależy i już się angażują, czy lepiej nie, bo wszelkie czynności sprzed rozpatrzenia wniosku nie są wliczane do projektu, a trzeba natłuc roboczogodzin, bo jak wkład mieszkańców będzie w przeliczeniu za mały, to nie zdobędzie się mitycznych 23 punktów, które przepychają nasz wniosek do kolejnego etapu) .
- 3) Koncepcja - “przedyskutowana/zaaprobowana przez społeczność, dla której będzie realizowana (np. protokoły z odbytych spotkań z mieszkańcami, informacje umieszczone na portalach społecznościowych - wprawdzie dogadywaliśmy się na klatce i przy śmietniku, ale to się odtworzy, chcemy mieć ławeczki, każdy się podpisze. Nic, że marnowanie papieru i biurokratyzacja codzienności. Prezydent chce, prezydent ma).
- 4) Uzyskane zgody na przeprowadzenie zadania. Mamy iść na przykład do urzędu miasta i zawnioskować o wyrażenie zgody. Oczywiście przed złożeniem wniosku, żeby tę zgodę do wniosku dołączyć. Choć nie wiadomo, czy ten nasz pomysł prezydent uzna za godny uwagi. Nie można by tego załatwić wewnętrznie, kiedy wniosek zyska akceptację? Nie. Bo może nie uzyska akceptacji. Lepiej, żeby pan Zdzisław poganiał po urzędach, niż by urzędnik siedział na darmo nad papierem (choć i tak musi, nawet jeśli wniosek zostanie odrzucony).
- 5) Koncepcja kontynuowania działań - czy to podlewanie i pielenie, malowanie ławek? A może dostawianie kolejnych? Kto wie...
- 6) Koncepcja przedyskutowana/zaaprobowana przez społeczność, dla której będzie realizowana (to już raz było, ok, można przepisać z górnej rubryki)
- 7) Uzyskanie zgody na kontynuowanie zadań - urząd nie tylko ma wydać zgodę na klomb, ale także na dalsze jego użytkowanie (pielęgnację i takie tam). Zrozumiałe, gdy dalsze użytkowanie wiąże się dla miasta z kosztami, w innych przypadkach absurdalne i niepotrzebne.
- 8) Zabezpieczenie finansowania na kontynuowanie działań - czyli jednak nie miasto będzie finansował kontynuację, tylko my. I co zrobimy, jak nie pozwoli na kontynuowanie? (patrz punkt poprzedni).
- 9) Kosztorys inwestorski - czyli działania, materiały, usługi, ile na to kasy da wnioskodawca, czyli pan Zdzisław i sąsiedzi, a także czy działać będą na przykład na podstawie umowy zlecenie, użyczenia, czy jak.
- 10) Rozpiska wkładu wnioskodawcy –wkład rzeczowy, wkład w postaci prac społecznych, w podziale na rodzaj wkładu, ilość jednostek, rodzaj miary, koszt jednostki.
- 11) I podobnie dla wkładu miasta.
- 12) Lista mieszkańców popierających projekt, która zawiera imiona, nazwiska, numery PESEL, adresy i własnoręczne podpisy.
- 13) Oświadczenia każdego członka grupy inicjatywnej, potwierdzające zaangażowanie w realizację zadania (tych, którzy będą kopać, sadzić i podlewać), zawierające imiona, nazwiska, numery PESEL, adresy i własnoręczne podpisy.
- 14) Oświadczenie wyrażające zgodę na reprezentowanie grupy inicjatywnej w zakresie realizacji wniosku złożonego w trybie inicjatywy lokalnej.
- 15) Projekty budowlane i zgody (jeśli dotyczy – cokolwiek to znaczy).
Macie dość? A to nie wszystko. Trzeba jeszcze oszacować, ile osób skorzysta
z naszej inicjatywy, a jeśli będzie ich mniej niż 100 osób, to mamy 0 w
punktacji. Jeśli zechcemy przygotować tylko pomysł, bez tych wszystkich
zgód, planów też dostaniemy 0, więc lepiej się przyłóżmy. Zadanie w
formie wstępnej koncepcji dostanie 1 punkt, a mamy przecież zebrać 23.
Trwałości nie ocenimy, bo w uchwale rady miasta jest błąd i w tym
miejscu skopiowany jest tekst z tabelki dotyczącej stanu przygotowania zadania. Jak oceniana jest trwałość - ludzie prezydenta tylko wiedzą.
Z
moich szacunków wynika, że nie da się z inicjatywy lokalnej postawić
trzech ławek i zrobić klombu, bo ilość roboczogodzin, jakie wypracujemy,
nie będzie stanowiła odpowiedniego wkładu własnego, żeby zdobyć
wymagane punkty. Przeglądałam
na stronie szczecińskiej inicjatywy lokalnej złożone do tej pory wnioski i jedno
widzę - kombinowanie. Jak wydusić odpowiednią kwotę wkładu własnego. Ile
trzeba kopać, żeby “nakopać” na jedną ławkę?
Super,
że wnioski złożone są udostępniane na stronie (przyjrzyjcie się kto
składa, jak wygląda wniosek, jaka jest ocena i czy inicjatywa zostanie
zrealizowana). Zadziwia brak kart oceny wniosku. Fajnie byłoby wiedzieć,
jak oceniają urzędnicy, żeby przygotowywać wnioski, które mają szansę
zyskać akceptację. Wystąpię z wnioskiem o udostępnienie tych kart oceny i
opublikuję je tutaj.
A
teraz zastanówmy się, czy Zarządzenie Prezydenta Miasta zachęciło Was
do skorzystania z inicjatywy lokalnej? Jest łatwa, zachęca do
współpracy? Czy przeciętny zjadacz chleba jest w stanie z niej
skorzystać?
Moim
zdaniem ta inicjatywa skierowana jest do NGO-sów. To organizmy
doświadczone w bojach o granty. Umieją wypełniać tego typu papiery, mają
na podorędziu kilkunastu ludzi, którzy udostępnią PESELE, dadzą dane
osobowe bez ganiania po bloku. Wiedzą, gdzie znaleźć dane, wybiegają
zgody (mają ludzi zdeterminowanych, którzy chętniej niż przeciętny Jaśminowski poświęcą wolny czas dla celów społecznych). A kiedy urzędnik odrzuci im zadanie, złożą wniosek o kolejny, bo takie jest życie.
Artykuł
19g ustawy wprowadzającej inicjatywę lokalną mówi, że dokumenty
niezbędne do przeprowadzenia inicjatywy lokalnej (w tym harmonogram i
kosztorys) opracowują wspólnie - organ wykonawczy jednostki samorządu
terytorialnego wraz z wnioskodawcą. Widzicie różnicę? W Szczecinie pan
Zdzisław i spółka będą zasuwać sami.
Miły
pan z Sektora 3 robił co mógł, żeby przekonać mieszkańców do tego
narzędzia. Wspominał między innymi (rozumiem, że żartobliwie), że jeśli w
tym roku nie wykorzystamy przygotowanej kwoty, w następnym może być
mniejsza. Zważywszy, że zarządzenie prezydenta ujrzało światło dzienne w
czerwcu, a wniosek o wsparcie w ramach inicjatywy lokalnej należy
złożyć minimum trzy miesiące przed jego realizacją, to za bardzo nam
tego urząd nie ułatwił. Do tego pan z Sektora 3 powiedział, że jeśli
kwota wniosku przekroczy 50 tysięcy złotych, okres realizacji wniosku
się wydłuży, ze
względu na Prawo Zamówień Publicznych. Znalazłam w necie, że PZP nie
stosuje się do kwoty 30.000,00 EUR. To na nasze jakieś 120 tysięcy z
ogonkiem. I domniemywam, że nie jest tak, jak pan mówił, że jeśli na każdy 37 festynów osiedlowych miasto zechce kupić kiełbachy i bułek za 1400, to będzie musiało rozpisać przetarg, bo kwota wydana na te dobra doczesne przekroczy magiczne 50 tysięcy PLN. ZWiK,
który co roku podpisuje co miesiąc z prywatnymi osobami umowy na
koszenie terenów zielonych ( w sezonie), podpadałby pod te same
przepisy, a jakoś nie robi na te czynności przetargów. Tu link z
progami:
Obecna
na spotkaniu aktywistka przekazała nam informację, że urząd między
wierszami dał jej znać, że inicjatywa lokalna to mają być projekty
miękkie i kwestie inwestycyjne raczej nie spotkają się z aprobatą. Nie
wiem czemu, gdyż zgodnie z informacjami opublikowanymi na stronie
inicjatywy lokalnej w Szczecinie, śmiało można z tych środków zrobić na
przykład drogę - jest to wymienione w pierwszym punkcie. Może urzędnik
był źle poinformowany, a może mieszkanka źle zrozumiała - zobaczymy, bo
ekipa od drogi była dość zdeterminowana i odgrażała się, że drogę zrobi.
Mimo wyraźnego rozczarowania ogromem papierkowej roboty, która przed
nimi. Trzymam kciuki.
Jestem głęboko rozczarowana tym, co się zdarzyło w Szczecinie. Inicjatywa
lokalna miała być prostym narzędziem do małych, lokalnych działań. U
nas wyszło tak prosto, jak jedzenie schabowego przez słomkę. Zobaczę, co
mogę zrobić, żeby to zmienić. Nie chcę kolejnej – po SBO – fikcji w naszym
mieście. Robi się wiele, by zniechęcić mieszkańców do aktywności -
pomyłką jest SBO, konsultacje społeczne, a teraz także inicjatywa
lokalna. A potem się dowiemy, że Szczecinanom się nie chce...