Monitoring ZWiK zakończony, teraz podejmuję działania zmierzające do wprowadzenia w życie rekomendacji, zamieszczonych w przygotowanym przeze mnie raporcie. O kolejnych wydarzeniach będę oczywiście informowała na bieżąco.
Bakcyl jawności i przejrzystości rozprzestrzenia się po moim organizmie, w związku z czym podejmuję kolejne działania.
12 września wzięłam udział w spotkaniu II edycji Monitoringu Spółek Komunalnych, organizowanej, a jakże, przez Stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Kolejna grupa zaangażowanych ludzi przechodziła szkolenie, by po uzyskaniu potężnej porcji informacji wziąć pod lupę dysponentów naszego mienia. Wielce stremowana stanęłam przed ekipą, czując się przedziwnie, bo przecież zaledwie kilka miesięcy wcześniej sama byłam szkolona. Opowiedziałam o tym, jak było. Z sali padały bardzo konkretne pytania, godzina minęła zupełnie niewiadomokiedy. Dyskutowaliśmy jeszcze w trakcie kolacji, a jeden z uczestników odprowadził mnie nawet na dworzec, bo trudno przerwać w pół zdania, kiedy każda odpowiedź rodzi kolejne pytania. Cieszy mnie, że jest nas coraz więcej, że sieć lup i urządzeń rentgenowskich rozprzestrzenia się po kraju. Uczestniczkom i uczestnikom II edycji życzę sukcesów, a sobie - by były kolejne edycje tego projektu. Idealnie by było, gdyby każda gmina miała swoich społeczników, kontrolujących na bieżąco to, co się w nich dzieje. Mamy cel, ludzie dołączą, to kwestia czasu.
A ja idę dalej. Zgodnie z zapowiedziami, przechodzę do monitoringu dwóch kolejnych spółek miejskich:
- Szczecińskiego Funduszu Pożyczkowego
- Funduszu Wspierania Rozwoju Gospodarczego Miasta Szczecina
Pierwsze, co muszę ustalić, zgodnie z informacjami pozyskanymi przy sprawdzaniu ZWiK - która rada nadzorcza została powołana pierwsza. To pozwoli stwierdzić, która (druga) nie istnieje. Zgodnie z prawem, można być członkiem tylko jednej rady nadzorczej miejskiej spółki, a po wybraniu do drugiej są trzy miesiące na zrzeczenie się członkostwa w pierwszej. Kto tego nie zrobi, z automatu nie jest członkiem drugiej rady nadzorczej. Jeśli (tak jak w tym przypadku) chodzi o wszystkich członków rady nadzorczej, konsekwencje są takie, że tej rady nie ma. Decyzje przez nią podjęte są nieważne. Muszę dopytać ekspertów, czy decyzje podjęte przez drugą radę nadzorczą w pierwszych trzech miesiącach jej funkcjonowania (w czasie, który jest wykazany w ustawie jako czas na zrzeczenie się członkostwa w jednej z rad) są ważne. Logiczne wydaje się, że tak, ale w naszym prawie logika często nie występuje, dlatego chcę to potwierdzić.
To jak to się mówi - lecim na Szczecin :)
Monitoring społeczny to forma korzystania z praw obywatelskich i realizowania obywatelskich obowiązków. Jako właściciele mienia państwowego, mamy prawo i powinniśmy wiedzieć, co się z nim dzieje. Na tym blogu będę informowała o prowadzonych przeze mnie monitoringach. Zachęcam do takich działań każdego, kto czuje się mieszkańcem swojej gminy.
środa, 23 września 2015
wtorek, 22 września 2015
43. Kogo to obchodzi
Kilka artykułów/audycji w lokalnych mediach wyczerpało temat. Nikt nie wie, w jaki sposób Chochulski zmusił Jankowskiego do podpisania umowy o pracę, ale nie ma zarzutów o użyciu broni palnej, a Jankowskiemu włos z głowy nie spadł - dalej współrządzi ZWiK. To jasny sygnał dla pozostałych zarządów - róbta, co chceta, nic wam nie grozi. Nie ma dyskusji na temat zasad nadzoru, które pokazały, jak bardzo są nieskuteczne. Mieszkańcy nie dowiedzieli się, jakie konsekwencje wyciągnie się wobec pierwszego kanciarza (wobec jednego wiemy, że żadne - dalej płacimy mu kupę kasy). Taki lajf, taka Polska.
Śmieszne jest wspinanie się na najwyższą falę oburzenia (afera w ZWiK), by na drugi dzień żeglować po bezpiecznym i spokojnym morzu remontów, szybkiego tramwaju i filharmonii szczecińskiej. Jeśli coś mnie bulwersuje, to nie kończę na tym, że powiem głośno "to mnie wkurza". Samo się nie naprawi, choćby dlatego, że osoby, które są zaangażowane w problem nie mają w tym żadnego interesu. To nasze, nie ich pieniądze są wyrzucane w błoto. Oni na tym bajzlu tylko zarabiają. Jako prezesi, jako członkowie rad nadzorczych, jako urzędnicy, jako radni. Jako mieszkanka mówię: mam dość. I idę dalej szukać dziur, nagłaśniać nieprawidłowości i propagować idee przejrzystości i jawności. Oraz dobrych praktyk.
Dziękuję za wszystkie informacje, dotyczące obszarów, na które podczas monitoringu powinnam zwrócić uwagę. To bardzo pomaga.
Śmieszne jest wspinanie się na najwyższą falę oburzenia (afera w ZWiK), by na drugi dzień żeglować po bezpiecznym i spokojnym morzu remontów, szybkiego tramwaju i filharmonii szczecińskiej. Jeśli coś mnie bulwersuje, to nie kończę na tym, że powiem głośno "to mnie wkurza". Samo się nie naprawi, choćby dlatego, że osoby, które są zaangażowane w problem nie mają w tym żadnego interesu. To nasze, nie ich pieniądze są wyrzucane w błoto. Oni na tym bajzlu tylko zarabiają. Jako prezesi, jako członkowie rad nadzorczych, jako urzędnicy, jako radni. Jako mieszkanka mówię: mam dość. I idę dalej szukać dziur, nagłaśniać nieprawidłowości i propagować idee przejrzystości i jawności. Oraz dobrych praktyk.
Dziękuję za wszystkie informacje, dotyczące obszarów, na które podczas monitoringu powinnam zwrócić uwagę. To bardzo pomaga.
czwartek, 17 września 2015
42. Afera w ZWiK
Jak na zamówienie wybuchła nam afera w spółce, którą monitorowałam. Na dole znajdziecie linki do artykułów w lokalnej prasie, żeby zorientować się, o co chodzi. W skrócie dla tych, którzy wolą historie obrazkowe - pod koniec sierpnia dowiedzieliśmy się, że prezes ZWiK złożył dymisję-> w połowie września okazało się, że odchodząc z funkcji prezesa zagwarantował sobie stanowisko dyrektora w tej firmie, jednocześnie podpisując ze związkami zawodowymi układ, że nikt z załogi (w tym on- bo już teraz jest przecież pracownikiem, a nie prezesem) nie zostanie zwolniony przez trzy lata i że będą podwyżki.
Właściwie powinnam podziękować prezesowi Chochulskiemu za tę akcję, bo dokładnie pokazała, dlaczego rekomendacje zawarte w moim raporcie powinny być wdrożone. Prezydent Krzystek twierdzi, że działania prezesa ZWiK są dla niego absolutnym zaskoczeniem, niespodzianką i inne takie. Że rada nadzorcza pełniła swoją funkcję nienagannie. Że właściciel ma pełną kontrolę nad tym, co się w miejskich spółkach dzieje. Jasne. To skąd ta wpadka? I dlaczego blondi z ulicy, czyli ja, przewidziała możliwość takiej wpadki na podstawie półrocznej korespondencji z Biurem Nadzoru Właścicielskiego i samą spółką, a prezydent miasta nie wpadł na to przez wiele lat pracy ze spółkami miejskimi?
Dla mnie odpowiedź jest prosta - bo prezydent zarządza cudzym mieniem, a ja kontrolowałam moje. Jeśli ktoś popełnia nadużycia i inni za to płacą, to co mnie to obchodzi? Jeśli ktoś popełnia nadużycia i ja za to płacę - wtedy reaguję natychmiast i radykalnie.Wróćmy zatem do nadzoru.
Rada nadzorcza spotyka się raz na trzy miesiące. Czy jest w stanie na bieżąco kontrolować to, co się w spółce dzieje? No proszę Was... A niby w jaki sposób? Czy na spotkaniu, które trwa nie wiem ile, ale niech nawet dwanaście godzin, można przedyskutować i sprawdzić wszystko, co się działo w spółce? I zareagować na bieżące nieprawidłowości? Fizycznie niemożliwe. Jeśli członkami rady nadzorczej są osoby mianowane przez prezydenta, jego najbliżsi znajomi czy współpracownicy, a jednocześnie członkami zarządu są mianowani przez prezydenta znajomi i współpracownicy, to jak uważnie jedni będą kontrolować drugich? Jak szybko i jak skutecznie będą reagować na błędy czy nieprawidłowości? Jak kategorycznie wyciągnie konsekwencje właściciel, czyli prezydent? Zakładam przy tym, że wszyscy mianowani mają stosowne doświadczenie i wiedzę, a co, jeśli nie?
Wiceprezes Stanisław Jankowski, który podpisał nową umowę, tę na dyrektorowanie, z dotychczasowym prezesem, Beniaminem Chochulskim łka w chustkę, że został do tego zmuszony. Jeśli pan Beniamin przystawił mu do skroni pistolet, wajsprezes powinien zgłosić to niezwłocznie na policję i pan Beniamin powinien zostać aresztowany za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Kwestię pozwolenia na posiadanie broni pominę. W innym przypadku pan wajsprezes powinien zostać wylany na zbity pysk za niegospodarność i działania na szkodę spółki. Jego rola w całym syfie została delikatnie pominięta, a przykładne ukaranie powinno być szybkie i szeroko rozreklamowane. W przeciwnym razie wszyscy prezesi i wiceprezesi mogą jutro podpisać ze sobą kontrakty gwarantujące dożywotnie zatrudnienie z pensją w wysokości jakiej sobie zażyczą w ramach dozwolonych. Chochulski nie mógł podpisać swojej umowy sam, a w KRS jest napisane, że inna reprezentacja spółki jest dwuosobowa. Być może są jakieś wewnętrzne upoważnienia w przypadku podpisywania umów o pracę, ale generalnie - trzeba to sprawdzić i wyciągnąć surowe konsekwencje także wobec wiceprezesa. Stanisław Jankowski, jako drugi bezpośredni sprawca syfu w ZWiK powinien pojawiać się w mediach równie często, jak Beniamin Chochulski. Ten pan ciągle dysponuje naszym mieniem i jak widać - czyni to niezwykle niefrasobliwie.
Chory układ, chore praktyki, nasze pieniądze przechodzą między kieszeniami "swoich". Jak wyliczyły media, Beniamin Chochulski na prezesowaniu ZWiK zarobił około 1,8 mln złotych. Czy to mało, czy dużo? Czy wystarczy, żeby zacząć nowe życie ze zjechaną reputacją? Ale o co chodzi? W świadectwie pracy jako dyrektor będzie miał dyscyplinarkę, ale nie wiadomo, jak brzmi kontrakt na prezesowanie. Po zakończeniu kontraktu nie wystawia się świadectwa pracy, a nowy pracodawca może nie pytać o rekomendacje z poprzedniego stanowiska. Ma dwa miliony złotych i jest wolnym człowiekiem. Panie prezydencie! Chciałabym być prezeską ZWiK! :P Przez pięć lat, nie więcej! I obiecuję, że nie zatrudnię się na odchodnym nie tylko w ZWiK, ale w żadnej miejskiej spółce!
A teraz wyobraźmy sobie, jak by to działało, gdyby wprowadzono w życie moje rekomendacje.
Rada nadzorcza i zarząd - wybierani w ramach konkursu. Muszą udowodnić, że spełniają wymagania, mają odpowiednią wiedzę, doświadczenie, ale także rekomendacje z poprzednich miejsc pracy. Ich wynagrodzenie związane jest z konkretnymi wynikami, parametrami, efektami. Ich praca weryfikowana jest na bieżąco - na podstawie planów i założeń. Rada nadzorcza się stara, bo jeśli nie wyłapie nieprawidłowości, zostanie odwołana. Zarząd się stara, bo rada nadzorcza siedzi mu na karku. Nikt nikomu nie podlega, może podejmować autonomiczne decyzje, których konsekwencje potem poniesie.W takim systemie nie ma miejsca na prywatne biznesy Jankowski - Chochulski, w których płatnikami są mieszkańcy miasta.
A to początek nieprawidłowości. Zasadniczo nawet to nie są nieprawidłowości, tylko złe praktyki, które pokazują właśnie, dlaczego są złe i dlaczego tak nie można prowadzić spółek miejskich. Przypominam, że ciągle mamy sprawę Szczeciński Fundusz Pożyczkowy sp. z o.o. vs Fundusz Wspierania Rozwoju Gospodarczego Miasta Szczecina sp. z o.o. Jedna z tych spółek, zgodnie z prawem - nie działa. Co z podjętymi decyzjami, udzielonym wsparciem? A chodzi nie tylko o ewentualne nagrody dla zarządu!
Ktoś mógłby powiedzieć - a to się tej Markiewicz udało. Nie. Nie cieszy mnie to, że mogę teraz pisać "a nie mówiłam?". Wielką dziurą kanalizacyjną wyciekły moje pieniądze. Kanciarze uwłaszczyli się na moim mieniu i są bezkarni. Ten, kto tym mieniem zarządza, niespecjalnie chce wyciągać konsekwencje czy zmienić obowiązujące zasady, bo nowe nie pozwolą już tak swobodnie rozporządzać publicznym pieniądzem. Moim celem jest zmiana, a nie nagłaśnianie afer. Jednak jak widać - pierwszego nie będzie bez drugiego. Mój raport cieszył się zainteresowaniem mieszkańców, ale media przeszły nad nim do porządku dziennego. Nie będzie zmian, jeśli nie ruszy się szeroko tak zwana opinia publiczna. Tylko lęk przed mieszkańcami jako dużą grupą, zmusi prezydenta do zmian w systemie nadzoru. Od nas zależy, czy będzie lepiej. Tylko czy wstaniemy z kanap? Liczę na Was... Ja już stoję :)
http://radioszczecin.pl/1,327659,krzystek-o-zwolnionym-prezesie-dobrze-zarzadzal-&s=2&si=2&sp=2
Właściwie powinnam podziękować prezesowi Chochulskiemu za tę akcję, bo dokładnie pokazała, dlaczego rekomendacje zawarte w moim raporcie powinny być wdrożone. Prezydent Krzystek twierdzi, że działania prezesa ZWiK są dla niego absolutnym zaskoczeniem, niespodzianką i inne takie. Że rada nadzorcza pełniła swoją funkcję nienagannie. Że właściciel ma pełną kontrolę nad tym, co się w miejskich spółkach dzieje. Jasne. To skąd ta wpadka? I dlaczego blondi z ulicy, czyli ja, przewidziała możliwość takiej wpadki na podstawie półrocznej korespondencji z Biurem Nadzoru Właścicielskiego i samą spółką, a prezydent miasta nie wpadł na to przez wiele lat pracy ze spółkami miejskimi?
Dla mnie odpowiedź jest prosta - bo prezydent zarządza cudzym mieniem, a ja kontrolowałam moje. Jeśli ktoś popełnia nadużycia i inni za to płacą, to co mnie to obchodzi? Jeśli ktoś popełnia nadużycia i ja za to płacę - wtedy reaguję natychmiast i radykalnie.Wróćmy zatem do nadzoru.
Rada nadzorcza spotyka się raz na trzy miesiące. Czy jest w stanie na bieżąco kontrolować to, co się w spółce dzieje? No proszę Was... A niby w jaki sposób? Czy na spotkaniu, które trwa nie wiem ile, ale niech nawet dwanaście godzin, można przedyskutować i sprawdzić wszystko, co się działo w spółce? I zareagować na bieżące nieprawidłowości? Fizycznie niemożliwe. Jeśli członkami rady nadzorczej są osoby mianowane przez prezydenta, jego najbliżsi znajomi czy współpracownicy, a jednocześnie członkami zarządu są mianowani przez prezydenta znajomi i współpracownicy, to jak uważnie jedni będą kontrolować drugich? Jak szybko i jak skutecznie będą reagować na błędy czy nieprawidłowości? Jak kategorycznie wyciągnie konsekwencje właściciel, czyli prezydent? Zakładam przy tym, że wszyscy mianowani mają stosowne doświadczenie i wiedzę, a co, jeśli nie?
Wiceprezes Stanisław Jankowski, który podpisał nową umowę, tę na dyrektorowanie, z dotychczasowym prezesem, Beniaminem Chochulskim łka w chustkę, że został do tego zmuszony. Jeśli pan Beniamin przystawił mu do skroni pistolet, wajsprezes powinien zgłosić to niezwłocznie na policję i pan Beniamin powinien zostać aresztowany za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Kwestię pozwolenia na posiadanie broni pominę. W innym przypadku pan wajsprezes powinien zostać wylany na zbity pysk za niegospodarność i działania na szkodę spółki. Jego rola w całym syfie została delikatnie pominięta, a przykładne ukaranie powinno być szybkie i szeroko rozreklamowane. W przeciwnym razie wszyscy prezesi i wiceprezesi mogą jutro podpisać ze sobą kontrakty gwarantujące dożywotnie zatrudnienie z pensją w wysokości jakiej sobie zażyczą w ramach dozwolonych. Chochulski nie mógł podpisać swojej umowy sam, a w KRS jest napisane, że inna reprezentacja spółki jest dwuosobowa. Być może są jakieś wewnętrzne upoważnienia w przypadku podpisywania umów o pracę, ale generalnie - trzeba to sprawdzić i wyciągnąć surowe konsekwencje także wobec wiceprezesa. Stanisław Jankowski, jako drugi bezpośredni sprawca syfu w ZWiK powinien pojawiać się w mediach równie często, jak Beniamin Chochulski. Ten pan ciągle dysponuje naszym mieniem i jak widać - czyni to niezwykle niefrasobliwie.
Chory układ, chore praktyki, nasze pieniądze przechodzą między kieszeniami "swoich". Jak wyliczyły media, Beniamin Chochulski na prezesowaniu ZWiK zarobił około 1,8 mln złotych. Czy to mało, czy dużo? Czy wystarczy, żeby zacząć nowe życie ze zjechaną reputacją? Ale o co chodzi? W świadectwie pracy jako dyrektor będzie miał dyscyplinarkę, ale nie wiadomo, jak brzmi kontrakt na prezesowanie. Po zakończeniu kontraktu nie wystawia się świadectwa pracy, a nowy pracodawca może nie pytać o rekomendacje z poprzedniego stanowiska. Ma dwa miliony złotych i jest wolnym człowiekiem. Panie prezydencie! Chciałabym być prezeską ZWiK! :P Przez pięć lat, nie więcej! I obiecuję, że nie zatrudnię się na odchodnym nie tylko w ZWiK, ale w żadnej miejskiej spółce!
A teraz wyobraźmy sobie, jak by to działało, gdyby wprowadzono w życie moje rekomendacje.
Rada nadzorcza i zarząd - wybierani w ramach konkursu. Muszą udowodnić, że spełniają wymagania, mają odpowiednią wiedzę, doświadczenie, ale także rekomendacje z poprzednich miejsc pracy. Ich wynagrodzenie związane jest z konkretnymi wynikami, parametrami, efektami. Ich praca weryfikowana jest na bieżąco - na podstawie planów i założeń. Rada nadzorcza się stara, bo jeśli nie wyłapie nieprawidłowości, zostanie odwołana. Zarząd się stara, bo rada nadzorcza siedzi mu na karku. Nikt nikomu nie podlega, może podejmować autonomiczne decyzje, których konsekwencje potem poniesie.W takim systemie nie ma miejsca na prywatne biznesy Jankowski - Chochulski, w których płatnikami są mieszkańcy miasta.
A to początek nieprawidłowości. Zasadniczo nawet to nie są nieprawidłowości, tylko złe praktyki, które pokazują właśnie, dlaczego są złe i dlaczego tak nie można prowadzić spółek miejskich. Przypominam, że ciągle mamy sprawę Szczeciński Fundusz Pożyczkowy sp. z o.o. vs Fundusz Wspierania Rozwoju Gospodarczego Miasta Szczecina sp. z o.o. Jedna z tych spółek, zgodnie z prawem - nie działa. Co z podjętymi decyzjami, udzielonym wsparciem? A chodzi nie tylko o ewentualne nagrody dla zarządu!
Ktoś mógłby powiedzieć - a to się tej Markiewicz udało. Nie. Nie cieszy mnie to, że mogę teraz pisać "a nie mówiłam?". Wielką dziurą kanalizacyjną wyciekły moje pieniądze. Kanciarze uwłaszczyli się na moim mieniu i są bezkarni. Ten, kto tym mieniem zarządza, niespecjalnie chce wyciągać konsekwencje czy zmienić obowiązujące zasady, bo nowe nie pozwolą już tak swobodnie rozporządzać publicznym pieniądzem. Moim celem jest zmiana, a nie nagłaśnianie afer. Jednak jak widać - pierwszego nie będzie bez drugiego. Mój raport cieszył się zainteresowaniem mieszkańców, ale media przeszły nad nim do porządku dziennego. Nie będzie zmian, jeśli nie ruszy się szeroko tak zwana opinia publiczna. Tylko lęk przed mieszkańcami jako dużą grupą, zmusi prezydenta do zmian w systemie nadzoru. Od nas zależy, czy będzie lepiej. Tylko czy wstaniemy z kanap? Liczę na Was... Ja już stoję :)
http://radioszczecin.pl/1,327659,krzystek-o-zwolnionym-prezesie-dobrze-zarzadzal-&s=2&si=2&sp=2
poniedziałek, 7 września 2015
41. Reakcja na raport
Chciałabym napisać, że jest szalone zainteresowanie moim raportem, ale trochę mijałabym się z prawdą. Owszem, mieszkańcy piszą, ściągają treść, oglądają zebraną przeze mnie dokumentację, dzielą się opiniami, ale już media totalnie olały temat. Będę działała szerzej, żeby temat nagłośnić, bo jednak wykryte przeze mnie dziury w systemie zarządzania są dość istotne i zależy mi bardzo na ich załataniu. Jutro na spotkaniu zespołu ds. Budżetu Obywatelskiego przekażę egzemplarze raportu obecnym na spotkaniu radnym z prośbą o przedyskutowanie go w klubach.
Chcę do końca września zorganizować debatę o raporcie i o tym, jak go wykorzystać dla miejskiego dobra. Zobaczymy, jak radni zareagują. Liczę, że pojawicie się na debacie. :)
Chcę do końca września zorganizować debatę o raporcie i o tym, jak go wykorzystać dla miejskiego dobra. Zobaczymy, jak radni zareagują. Liczę, że pojawicie się na debacie. :)
czwartek, 3 września 2015
40. Wojewódzki Sąd Administracyjny - spotkania 03.09.2015
Upubliczniłam raport, ale na dzień dzisiejszy interesują się nim niemal wyłącznie osoby fizyczne. Media jeszcze trawią, ewentualnie temat ich nie rusza :) Nic to, monitoring to pierwszy etap, przechodzę do kolejnego - informowanie o odnalezionych przeze mnie nieprawidłowościach prawnych, dziurach umożliwiających nadużycia, złych praktykach. Przygotowuję debatę na temat tego, co odkryłam, mam nadzieję, że przyjdziecie. :) Chcę zaprosić członków zarządu i rad nadzorczych dwóch spółek, które są zdublowane, żeby porozmawiać o konsekwencjach prawnych tego faktu, ale także szerzej o rekomendacjach zawartych w moim raporcie. Chcę stworzyć szerokie lobby na rzecz wprowadzenia ich w życie. Liczę na Was!
A teraz wracając do dzisiejszych spotkań w sądzie. Opiszę je po kolei, choć działy się niemal jednocześnie - pierwsza rozprawa była o 14.50 w sali nr 2, druga o 15.10 w sali nr 8. Ze względu na obsuwę porządku debatowania w sali nr 2 byłam pewna, że na tę drugą nie zdążymy. My, bowiem w sali sądowej wspierał mnie prezes Stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska, Szymon Osowski.
Do sądu dotarłam wcześniej, ale nie ze względu na zdenerwowanie, tylko na mojego świra punktualności. Kilka minut po mnie przyszedł Szymon i powiedział, że kiedy mnie poproszą o wypowiedź, mam powiedzieć dokładnie to, co mówiłam na spotkaniu prezentującym mój raport. Pierwsza rozprawa dotyczyła odmowy udostępnienia mi przez ZWiK listy pracowników. Rozmawialiśmy sobie, że wynik tej rozprawy będzie ciekawy, bo pierwszy raz skarżymy decyzję odmowną w tej sprawie.
Z analizy tempa odhaczania spraw na tablicy zawieszonej przy drzwiach sali nr 2 wynikało jasno, że do sali nr 8 absolutnie nie zdążymy. W sali nr 8 skarżyłam decyzję, w której ZWiK odmówił mi udostępnienia umów o pracę z zarządem. Ustaliliśmy, że w razie czego ja lecę potem do ósemki, a Szymon czeka na uzasadnienie wyroku w dwójce.
Chwilę przed rozprawą pojawił się przedstawiciel ZWiK. Nawiązaliśmy rozmowę, w której poruszyliśmy między innymi temat, jak dużo powinno się udostępniać, żeby nie naruszać praw osób trzecich. Rozmowę przerwało wezwanie nas do sali nr 2. Weszliśmy, zajęliśmy wskazane przez sąd miejsca, rozpoczęła się rozprawa. Po zakończeniu procedur, czyli zebraniu upoważnień, streszczeniu, o co biega, zostałam poproszona o przedstawienie swojego stanowiska. Krótko, jak mnie Dorota Warakomska uczyła ( a co jest bardzo dla mnie trudne :D) powiedziałam, że prosiłam jedynie o listę imion i nazwisk pracowników ZWiK, które (jak sprawdziłam) nie są danymi wrażliwymi. Potrzebowałam ich do zweryfikowania, czy w spółce są/byli zatrudniani radni lub członkowie ich rodzin. Nie prosiłam o PESELe, umowy o pracę, adresy i inne takie. Koniec mojej przemowy. Po mnie mówił prawnik ZWiK. Powiedział, że gdybym napisała, do czego mi to potrzebne, to oni by natychmiast mi to udostępnili. Opowiadał o wątpliwościach dotyczących udostępniania informacji pracowników, w świetle ustawy o ochronie danych osobowych, o możliwych protestach poszkodowanych w takich sytuacjach pracowników i takie tam. Potem Szymon uzupełnił to, czego ja nie powiedziałam, czyli o tym, że tworzenie spółek miejskich w konsekwencjach prawnych przy jednoczesnym ograniczeniu dostępu do informacji publicznej może skutkować wyłączeniem ich mienia spod kontroli społecznej (to taki skrót cywila, bo wiadomo, że Szymon powiedział to prawniczym językiem konkretniej, z paragrafami i innymi takimi, czego ja, prosty człowiek, nie zapamiętałam :) ). Przypomniał, że na stanowiska pracy w urzędzie miejskim muszą odbywać się konkursy, których wyniki są jawne, w spółkach miejskich zaś brakuje procedur i kontroli nad procesem. Kiedy skończyliśmy nasze przemówienia, panie nas grzecznie pożegnały chwilowo, w celu ustalenia wyroku. Wyszliśmy i ja popędziłam do drugiej sali, a Szymon został. W drugiej sali okazało się, że już się nade mną naradzają. Nie wpuścili mnie, nie mogłam już niczego powiedzieć. I tam wyrok zapadł szybciej. Weszłam do sali sama, sąd rozpoczął odczytywanie, chwilę później wszedł do środka prawnik ZWiK. Wyrok brzmiał, że decyzje ZWiK zostają odrzucone (czy jak to się tam nazywa), zasądzono zwrot kosztów postępowania, ale wyszło, że nie ma co się cieszyć. Sąd uznał, że moje pytanie o udostępnienie informacji publicznej w postaci umów z zarządem nie było po prostu wnioskiem o informację publiczną. ZWiK powinien mnie o tym poinformować zwykłym pismem, a nie od razu wielkimi decyzjami. Uczciwie mówiąc, osłupiałam słysząc, że informacja publiczna dotyczy osób pełniących funkcje publiczne w zakresie pełnienia tych funkcji. A umowa o pracę osoby powoływanej na funkcję publiczną nie dotyczy pełnienia przez nią funkcji publicznej. :D Nie wiedziałam, czy mogę zapytać, jakiej funkcji zatem dotyczy, więc siedziałam cicho. Po ogłoszeniu uzasadnienia w sali trwały procedury okazania pełnomocnictwa pana reprezentującego ZWiK, ale mnie zwolniono, więc poleciałam do sali nr 2. Kiedy zrelacjonowałam Szymonowi uzasadnienie, był nie mniej zdziwiony, niż ja. Tym bardziej, że w ubiegłym tygodniu, w analogicznej sytuacji, dotyczącej spółki z Pabianic, sąd uznał jak najbardziej, że umowy z zarządem trzeba udostępnić. Od razu uznaliśmy, że będziemy składać skargę kasacyjną do NSA. :)
Weszliśmy do dwójki. Wyrok identyczny z tym z ósemki. Owszem, decyzja odrzucona, zwrot kosztów postępowania, ale wszystko dlatego, że powinni mi odpisać listem, a nie wydawać decyzję. Sędzina uzasadniła, że wnioski o udostępnienie informacji publicznej dotyczą osób pełniących funkcje publiczne, a większość osób na tej liście takich funkcji nie pełni. Argument dla mnie ok. Przy okazji pouczyła pana prawnika, że jeśli ktoś składa wniosek o informację publiczną to nie ma obowiązku wyjaśniania, do czego mu ona potrzebna. Organ zapytany ma podjąć decyzję, czy ją udostępnia, czy nie, ale pytający nie musi się tłumaczyć.
Po wyjściu z sali pruliśmy wszyscy do swoich obowiązków, bo wyrok, nie wyrok, na chleb zarobić trzeba. :)
Nie jestem zdołowana. Rozumiem i akceptuję argumenty dotyczące list pracowników. Nie rozumiem i nie akceptuję argumentów dotyczących zarządu spółki. Jako osoby pełniące funkcje publiczne zobowiązani są do publikowania oświadczeń majątkowych. Dla mnie umowa podpisana w związku z powołaniem/zatrudnieniem kogoś jako pełniącego funkcję publiczną dotyczy pełnienia funkcji publicznej, ale może sąd nie zwrócił na to uwagi. Nic to. Będziemy działać dalej.
Bardzo dziękuję za informacje o NiOL, chętnie skorzystam z informacji, jednak jako drugie skontroluję spółki, w których wykryłam działania niezgodne z prawem, czyli Szczeciński Fundusz Pożyczkowy sp. Z o.o. i Fundusz Wspierania Rozwoju Gospodarczego Miasta Szczecina sp. z o.o. Chcę się dowiedzieć, która rada nadzorcza jest "nie ważna", czyli jej decyzje nie mają mocy prawnej i jakie to rodzi konsekwencje prawne dla spółki. Być może na przykład wnioskowane przez nią nagrody dla zarządu, czyli konieczny będzie zwrot pieniędzy do kasy. Jedna ze spółek zajmuje się udzielaniem pożyczek. Jeśli to rada nadzorcza tej spółki de facto nie istniała, to czy trzeba będzie zwrócić otrzymane pożyczki? To szalenie interesujące. Obiecuję, że NiOL pójdzie na następny ogień, ok?
Wszelkie wiadomości i informacje na temat spółek miejskich, ich zarządzania, jawności i co Wam się jeszcze wyda ważne, proszę słać na inkubatorkulturyotwartosci@gmail.com.
Dziękuję, że jesteście ze mną :)
A teraz wracając do dzisiejszych spotkań w sądzie. Opiszę je po kolei, choć działy się niemal jednocześnie - pierwsza rozprawa była o 14.50 w sali nr 2, druga o 15.10 w sali nr 8. Ze względu na obsuwę porządku debatowania w sali nr 2 byłam pewna, że na tę drugą nie zdążymy. My, bowiem w sali sądowej wspierał mnie prezes Stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska, Szymon Osowski.
Do sądu dotarłam wcześniej, ale nie ze względu na zdenerwowanie, tylko na mojego świra punktualności. Kilka minut po mnie przyszedł Szymon i powiedział, że kiedy mnie poproszą o wypowiedź, mam powiedzieć dokładnie to, co mówiłam na spotkaniu prezentującym mój raport. Pierwsza rozprawa dotyczyła odmowy udostępnienia mi przez ZWiK listy pracowników. Rozmawialiśmy sobie, że wynik tej rozprawy będzie ciekawy, bo pierwszy raz skarżymy decyzję odmowną w tej sprawie.
Z analizy tempa odhaczania spraw na tablicy zawieszonej przy drzwiach sali nr 2 wynikało jasno, że do sali nr 8 absolutnie nie zdążymy. W sali nr 8 skarżyłam decyzję, w której ZWiK odmówił mi udostępnienia umów o pracę z zarządem. Ustaliliśmy, że w razie czego ja lecę potem do ósemki, a Szymon czeka na uzasadnienie wyroku w dwójce.
Chwilę przed rozprawą pojawił się przedstawiciel ZWiK. Nawiązaliśmy rozmowę, w której poruszyliśmy między innymi temat, jak dużo powinno się udostępniać, żeby nie naruszać praw osób trzecich. Rozmowę przerwało wezwanie nas do sali nr 2. Weszliśmy, zajęliśmy wskazane przez sąd miejsca, rozpoczęła się rozprawa. Po zakończeniu procedur, czyli zebraniu upoważnień, streszczeniu, o co biega, zostałam poproszona o przedstawienie swojego stanowiska. Krótko, jak mnie Dorota Warakomska uczyła ( a co jest bardzo dla mnie trudne :D) powiedziałam, że prosiłam jedynie o listę imion i nazwisk pracowników ZWiK, które (jak sprawdziłam) nie są danymi wrażliwymi. Potrzebowałam ich do zweryfikowania, czy w spółce są/byli zatrudniani radni lub członkowie ich rodzin. Nie prosiłam o PESELe, umowy o pracę, adresy i inne takie. Koniec mojej przemowy. Po mnie mówił prawnik ZWiK. Powiedział, że gdybym napisała, do czego mi to potrzebne, to oni by natychmiast mi to udostępnili. Opowiadał o wątpliwościach dotyczących udostępniania informacji pracowników, w świetle ustawy o ochronie danych osobowych, o możliwych protestach poszkodowanych w takich sytuacjach pracowników i takie tam. Potem Szymon uzupełnił to, czego ja nie powiedziałam, czyli o tym, że tworzenie spółek miejskich w konsekwencjach prawnych przy jednoczesnym ograniczeniu dostępu do informacji publicznej może skutkować wyłączeniem ich mienia spod kontroli społecznej (to taki skrót cywila, bo wiadomo, że Szymon powiedział to prawniczym językiem konkretniej, z paragrafami i innymi takimi, czego ja, prosty człowiek, nie zapamiętałam :) ). Przypomniał, że na stanowiska pracy w urzędzie miejskim muszą odbywać się konkursy, których wyniki są jawne, w spółkach miejskich zaś brakuje procedur i kontroli nad procesem. Kiedy skończyliśmy nasze przemówienia, panie nas grzecznie pożegnały chwilowo, w celu ustalenia wyroku. Wyszliśmy i ja popędziłam do drugiej sali, a Szymon został. W drugiej sali okazało się, że już się nade mną naradzają. Nie wpuścili mnie, nie mogłam już niczego powiedzieć. I tam wyrok zapadł szybciej. Weszłam do sali sama, sąd rozpoczął odczytywanie, chwilę później wszedł do środka prawnik ZWiK. Wyrok brzmiał, że decyzje ZWiK zostają odrzucone (czy jak to się tam nazywa), zasądzono zwrot kosztów postępowania, ale wyszło, że nie ma co się cieszyć. Sąd uznał, że moje pytanie o udostępnienie informacji publicznej w postaci umów z zarządem nie było po prostu wnioskiem o informację publiczną. ZWiK powinien mnie o tym poinformować zwykłym pismem, a nie od razu wielkimi decyzjami. Uczciwie mówiąc, osłupiałam słysząc, że informacja publiczna dotyczy osób pełniących funkcje publiczne w zakresie pełnienia tych funkcji. A umowa o pracę osoby powoływanej na funkcję publiczną nie dotyczy pełnienia przez nią funkcji publicznej. :D Nie wiedziałam, czy mogę zapytać, jakiej funkcji zatem dotyczy, więc siedziałam cicho. Po ogłoszeniu uzasadnienia w sali trwały procedury okazania pełnomocnictwa pana reprezentującego ZWiK, ale mnie zwolniono, więc poleciałam do sali nr 2. Kiedy zrelacjonowałam Szymonowi uzasadnienie, był nie mniej zdziwiony, niż ja. Tym bardziej, że w ubiegłym tygodniu, w analogicznej sytuacji, dotyczącej spółki z Pabianic, sąd uznał jak najbardziej, że umowy z zarządem trzeba udostępnić. Od razu uznaliśmy, że będziemy składać skargę kasacyjną do NSA. :)
Weszliśmy do dwójki. Wyrok identyczny z tym z ósemki. Owszem, decyzja odrzucona, zwrot kosztów postępowania, ale wszystko dlatego, że powinni mi odpisać listem, a nie wydawać decyzję. Sędzina uzasadniła, że wnioski o udostępnienie informacji publicznej dotyczą osób pełniących funkcje publiczne, a większość osób na tej liście takich funkcji nie pełni. Argument dla mnie ok. Przy okazji pouczyła pana prawnika, że jeśli ktoś składa wniosek o informację publiczną to nie ma obowiązku wyjaśniania, do czego mu ona potrzebna. Organ zapytany ma podjąć decyzję, czy ją udostępnia, czy nie, ale pytający nie musi się tłumaczyć.
Po wyjściu z sali pruliśmy wszyscy do swoich obowiązków, bo wyrok, nie wyrok, na chleb zarobić trzeba. :)
Nie jestem zdołowana. Rozumiem i akceptuję argumenty dotyczące list pracowników. Nie rozumiem i nie akceptuję argumentów dotyczących zarządu spółki. Jako osoby pełniące funkcje publiczne zobowiązani są do publikowania oświadczeń majątkowych. Dla mnie umowa podpisana w związku z powołaniem/zatrudnieniem kogoś jako pełniącego funkcję publiczną dotyczy pełnienia funkcji publicznej, ale może sąd nie zwrócił na to uwagi. Nic to. Będziemy działać dalej.
Bardzo dziękuję za informacje o NiOL, chętnie skorzystam z informacji, jednak jako drugie skontroluję spółki, w których wykryłam działania niezgodne z prawem, czyli Szczeciński Fundusz Pożyczkowy sp. Z o.o. i Fundusz Wspierania Rozwoju Gospodarczego Miasta Szczecina sp. z o.o. Chcę się dowiedzieć, która rada nadzorcza jest "nie ważna", czyli jej decyzje nie mają mocy prawnej i jakie to rodzi konsekwencje prawne dla spółki. Być może na przykład wnioskowane przez nią nagrody dla zarządu, czyli konieczny będzie zwrot pieniędzy do kasy. Jedna ze spółek zajmuje się udzielaniem pożyczek. Jeśli to rada nadzorcza tej spółki de facto nie istniała, to czy trzeba będzie zwrócić otrzymane pożyczki? To szalenie interesujące. Obiecuję, że NiOL pójdzie na następny ogień, ok?
Wszelkie wiadomości i informacje na temat spółek miejskich, ich zarządzania, jawności i co Wam się jeszcze wyda ważne, proszę słać na inkubatorkulturyotwartosci@gmail.com.
Dziękuję, że jesteście ze mną :)
środa, 2 września 2015
39. Publikacja raportu
Po imprezie :)
Na spotkanie przyszło z piętnaście osób, żadnego reprezentanta mediów nie było :) Opowiedziałam o wynikach, rozdałam egzemplarze raportu, a teraz wrzucam go w różne miejsca, w tym obowiązkowo na
www.spolki.siecobywatelska.pl
Po opublikowaniu raportu będziecie mieli też dostęp do wszystkich zgromadzonych przeze mnie materiałów. Niestety, wrzucenie raportu na mojego bloga jest w tej chwili niemożliwe, bo blogspot.com nie łyka PDF... Gdyby ktoś z Was chciał otrzymać egzemplarz - zapraszam, jeszcze kilka zostały. Gdyby ktoś wolał wersję elektroniczą - proszę o podanie maila :)
Dziękuję bardzo wszystkim, którzy zechcieli przyjść na prezentację wyników mojej pracy. Liczę na wsparcie w promowaniu moich rekomendacji. Przy okazji - monitorując kolejne spółki sprawdzę, które uchwały rady nadzorczej są nieważne, bo może przyznana ostatnio byłemu prezesowi nagroda została przyznana na wniosek nielegalnej rady :)
Dziękuję bardzo pani dyrektor Beacie Śmiecińskiej za przybycie i uwagi. Cieszę się, że urząd pracuje dalej nad moim raportem i liczę, że większość zamieszczonych w nim rekomendacji zostanie wkrótce uwzględniona :)
Dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi w czasie całego monitoringu, a zwłaszcza mojej rodzinie, która za mnie w tym czasie sprzątała, prała i zajmowała się tym wszystkim, czym trzeba się było zająć, żeby nas pająki nie zeżarły :) :)
Wkrótce kolejne dwie spółki - te, które mają zdublowane zarządy i rady nadzorcze. Jestem ciekawa, która rada nadzorcza jest tą "nielegalną" :) Szczegóły w raporcie :)
Dziękuję Bartoszowi Wilkowi za zdjęcia :)
niedziela, 30 sierpnia 2015
38. Prezentacja raportu - 02.09.2015 godzina 18.00
Zapraszam Was wszystkich serdecznie na prezentację raportu z monitoringu spółek komunalnych. Spotkanie odbędzie się 02.09.2015 w Inkubatorze Kultury, początek o godzinie 18.00. Na spotkaniu przybliżę wnioski raportu i przedstawię rekomendacje. Będzie można zapoznać się z zebranymi przeze mnie dokumentami, a także dopytać, o czym tu nie napisałam. Dzięki Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska wydrukowałam sześćdziesiąt raportów, będą dostępne na spotkaniu.
Mam nadzieję, że wesprzecie mnie we wprowadzaniu w życie przygotowanych przeze mnie rekomendacji. Jak widać, monitoring jest bardzo potrzebny:
Dlaczego prezez ZWiK musiał zrezygnować?
O sądzie i zbliżających się rozprawach - już jutro!
Mam nadzieję, że wesprzecie mnie we wprowadzaniu w życie przygotowanych przeze mnie rekomendacji. Jak widać, monitoring jest bardzo potrzebny:
Dlaczego prezez ZWiK musiał zrezygnować?
O sądzie i zbliżających się rozprawach - już jutro!
Subskrybuj:
Posty (Atom)