Szanowni Państwo!
Od
blisko roku opuszczone kamienice przy ul. Krasińskiego (naprzeciwko wylotu ulicy
Niemcewicza) i przy ul. Niemierzyńskiej (naprzeciwko wylotu ul. Barnima)
są placem zabaw dla okolicznych chuliganów. To, że odbywają się tam
sezonowe libacje alkoholowe, z darciem się, bójkami i tłuczeniem szyb
oraz butelek, to najmniejszy problem, choć bardzo uciążliwy dla
mieszkańców sąsiednich bloków. Od jakiegoś czasu
okoliczni „aktywiści” znaleźli sobie nowe zabawy. Wyłamują zamki,
wchodzą do budynku i bawią się w środku, rzucając z okien butelkami.
Przez niezamknięte wejścia dostają się tam także dzieci (w wieku na oko
od 8 do 13 lat), które próbują wydostać się na dach lub rzucają
przedmiotami w tych, którzy pozostali na dole, przed budynkiem. Ostatnio
widziałam zabawy z ogniem, których celem było podpalenie drzwi jednego z
budynków gospodarczych. Młodzież namiętnie próbuje wywalać mury, co
pięknie jej poszło z budynkami gospodarczymi na podwórku kamienicy przy
ul. Niemierzyńskiej. Świetnie się bawią na dachach budynków
gospodarczych, nie myśląc o tym, że stare konstrukcje mogą runąć pod ich
ciężarem. Mnie nawet nie będzie szkoda, jak sobie zrobią krzywdę, bo
jedna gęba mnie będzie mi się darła pod oknami. Tyle, że na połamanych
nogach może się nie skończyć, a nikomu nie życzę ani śmierci ani
kalectwa. Świetnie zadziałało zamurowanie otworów okiennych na parterach
– może warto zrobić to samo z bramami?
Zgłaszałam,
kiedy złomiarze kradli zabezpieczenia studzienek. Nawet przyjechał
radiowóz, kazał zakryć studzienki i zabrał kilku z aktywistów. Tyle, że
nie na długo – wrócili po kilku godzinach i już nie niepokojeni przez
nikogo zebrali swój łup. Studzienki na podwórku otwartym ( za ostatnią
kamienicą przy ul. Niemierzyńskiej) zostały zabezpieczone
tekturą/sklejką, na podwórku zamkniętym ( za przedostatnią kamienicą) są
otwarte, ziejąc zachęcająco. Kilkukrotnie zgłaszałam straży miejskiej
to, co się tu dzieje, zgłaszała także sąsiadka. Ostatnio pojawiło się
niesamowite zabezpieczenie – trzy taśmy foliowe, okręcone na dwóch
kijkach. Nie wiem, ile przetrwały, ale po południu już fruwały luzem.
Zgłoszenia telefoniczne do straży miejskiej niewiele dają, a zwykle nic.
Kiedy pijany młodzian wspinał się na rusztowanie zamontowane na
kamienicy przy ul. Niemierzyńskiej, gdy malowano na nim solidarnościowy
mural, nie udało mi się doczekać przyjazdu straży miejskiej, na
szczęście pijak nie zleciał.
Zdaję
sobie sprawę, że w Szczecinie jest wiele niebezpiecznych miejsc i nie
sposób zapewnić kontroli nad wszystkimi, jednak na pewno nie jest
rozwiązaniem powieszenie foliowych pasków tam, gdzie prężnie działająca
młodzież wywala ceglane ściany. Bez regularnych kontroli na podwórkach
(wszystkich) tych kamienic sytuacja się nie zmieni. Ewentualnie
zamontowanie monitoringu. Proszę o skuteczne zajęcie się sprawą ZANIM
dojdzie do tragedii.
Na te wieści odpowiedziała dla odmiany wyłącznie policja:
Dziękuję za przesłaną informację.
Informuję, że e-malia Pani przesłano do KP Szczecin Niebuszewo, celem podjęcia w tej sprawie czynności przez dzielnicowego.
z up. asp. sztab. Piotr Zaborowski WP KMP w Szczecinie
Być może dlatego, że kilka dni po wysłaniu mojego maila rozpoczęto stawianie w tym miejscu ogrodzenia z siatki. Skoro zaplanowane były jakieś ruchy, nie odnotowano potrzeby udzielenia mi odpowiedzi. Sama baba zobaczy. Nie sądzę, by spowodował to mój list - raczej to efekt decyzji podjętych wcześniej, niemniej jednak całą akcję uważam za sukces - nie mój, ale sukces. Liczba imprez znacząco się zmniejszyła. Dzieciakom ustawione ogrodzenie specjalnie nie przeszkadza, ale zdecydowanie rzadziej przychodzą poskakać po dachach.
Jak widać - można. Trzeba tylko chcieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz