3 października, w Szczecińskim Inkubatorze Kultury,
odbył się pierwszy lokalny Toast za jawność. Na spotkanie przybyło dwadzieścia
dziewięć osób (piszę dokładnie, bo jak napiszę, że około trzydziestu, to ktoś
może pomyśleć, że było nas dwadzieścia trzy sztuki :P), co jak na datę i
okoliczności uważam za super wynik. Większość z nas przybyła bezpośrednio z
Czarnego Protestu, co doceniam – trzeba się było urwać nieco wcześniej, bo
protest kończył się o 18.00, a nasze spotkanie o tej porze właśnie się
zaczynało.
Celem spotkania było wzajemne poznanie się środowiska
strażniczego w Szczecinie, wymiana doświadczeni i tworzenie wspólnego frontu w
zakresie patrzenia władzy na ręce. Poza „szeregowymi”mieszkańcami przybył też
jeden ze szczecińskich radnych – Wojciech Dorżynkiewicz, kilka osób z rad
osiedli oraz Szymon Osowski i Bartosz Wilk- członkowie zarządu stowarzyszenia
Sieć Obywatelska Watchdog Polska.
Spotkanie zaczęłam od przypomnienia, że ustawa o
dostępie do informacji publicznej właśnie skończyła piętnaście lat. Wywołało to
zdziwienie – większość uczestników uważała, że twór ten to nowalijka. Następnie
przystąpiłam do przesłuchania Anny Bieleckiej z Klubu Kniejołaza, która to
organizacja w swojej działalności strażniczej na rzecz ochrony przyrody, a
zwłaszcza Puszczy Bukowej dorobiła się nie tylko kilku spektakularnych
sukcesów, ale także własnych sygnalistów. Dla przypomnienia i w uproszczeniu –
sygnalista to osoba pracująca w strukturach, w których coś nie gra, informująca
o tych nieprawidłowościach. Klub Kniejołaza poza wygraną batalią o wizję
lokalną Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, nagłośnieniem sprawy nie działającej
oczyszczalni ścieków w Kołowie, czy batalii przeciwko zabudowie polan
śródleśnych Puszczy Bukowej, ma także na koncie skuteczną akcję przeciwko
lokalizacji nowego budynku dyrekcji Lasów Państwowych w otulinie Puszczy
Bukowej. Ta ostatnia miała zasięg ogólnopolski – odbiła się szerokim echem w
mediach. Ania opowiadała o tym dlaczego Klub Kniejołaza podjął działania, jak
to robi, jakich ma sojuszników i z jakimi problemami spotyka się w swojej
działalności.
Kolejni uczestnicy opowiadali o swoich doświadczeniach
z ustawą i dostępem do informacji publicznej. Jak się okazało – nawet radni
mają problem z uzyskiwaniem odpowiedzi na swoje pytania. Głos zabierali też
przedstawiciele SOWP – Szymon Osowski i Bartosz Wilk. Pytałam, jak wygląda
nasze miasto na tle Polski – jeśli chodzi o zainteresowanie i zaangażowanie mieszkańców,
ale też jak na wnioski reagują organa zobowiązane do udzielania informacji. Usłyszeliśmy,
że nie jesteśmy zagłębiem strażników, ale rozwijamy się w dobrą stronę. Z kolei
urzędy reagują różnie – na pewnych obszarach jest u nas całkiem dobrze, w
innych – podobnie jak w Polsce – informacje pozyskać można wyłącznie na drodze
sądowej. Chwilę zajęła dyskusja dotycząca bezkarności osób podejmujących
decyzje odmowne – nie ponoszą konsekwencji nawet wtedy, kiedy sądy przyznają
rację wnioskodawcom. Wytworzyła się pewnego rodzaju praktyka w „spławianiu”
natrętów – może nie każdy będzie chciał i umiał poradzić sobie w sądzie? (Jeśli
nie – podpowiadam - można poprosić o pomoc Watchdogi – TUTAJ adres poradni). Na
pewno warto tę dyskusję prowadzić, bo paradoksalnie – my, mieszkańcy, opłacając
działalność spółek miejskich czy urzędu, opłacamy także honoraria prawników,
którzy odmawiają nam odpowiedzi na nasze wnioski.
Rozmawialiśmy o tym, jak trudno pojedynczej osobie
doczekać się odpowiedzi od instytucji. Zastanawialiśmy się, jak to poprawić –
poza wsparciem biura porad prawnych Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Na
bazie doświadczeń Klubu Kniejołaza doszliśmy do wniosku, że ważną rolę
odgrywają tu media. A te z kolei najlepiej reagują na dużą grupę ludzi.
Konkluzja – aby osiągnąć sukces, musimy się wspierać w działaniach. Stąd też
pomysł na spotkania lokalne – byśmy mieli szansę poznać się lepiej.
Przypomniałam, że mamy wsparcie nie tylko w sobie, ale też w Sieci Obywatelskiej
Watchdog Polska i organizacjach oraz osobach współpracujących w swojej
działalności z Siecią. Nie można bagatelizować tego, wszak to potężne narzędzie
i zasięg ma ogólnopolski.
Zaplanowany na spotkanie czas płynął nieubłaganie,
zatem przypominając uczestnikom o projekcie wspierania prawników SieciObywatelskiej Watchdog Polska, by mogli nam pomagać, zakończyłam oficjalną część
spotkania przy kawie, herbacie i ciastkach. Wznieśliśmy toast „za jawność Waszą
i naszą” i przeszliśmy do rozmów w kuluarach.
Spotkanie trwało prawie dwie i pół godziny i było
pierwszym tego typu spotkaniem, integrującym lokalne środowisko strażnicze.
Dziękujemy bardzo wszystkim uczestnikom, polecamy się
na przyszłość i liczymy na owocną współpracę na wielu płaszczyznach.
p.s. Nagrań nie będzie niestety z przyczyn
technicznych – sprzęt nie dojechał na czas. Zawiedzionych bardzo przepraszam. Zdjęcia wstawię, jak tylko do mnie
dotrą – przy okazji bardzo proszę osoby dysponujące fotkami o przesłanie ich na
inkubatorkulturyotwartosci@gmail.com