niedziela, 5 lutego 2017

99. Rada Osiedla Kijewo - tematu ciąg dalszy


Postanowiłam odpowiedzieć na komentarze radnego osiedla Kijewo,p. Tomczyka oddzielnym postem, by zebrane w nim uwagi nie umknęły, tym bardziej, że odpowiedź jest dość obszerna. Uwagi radnego możecie przeczytać pod poprzednim postem. Przy okazji - bardzo dziękuję za odzew.

Moim zdaniem podstawowym problemem Rady Osiedla Kijewo, a przez analogię zapewne przynajmniej niektórych innych RO jest brak wiedzy o tym, jakie regulacje prawne ich dotyczą. Nie zakładam, że to, co dzieje się w RO Kijewo to brak życzliwości, czy szykany, ale właśnie brak wiedzy.
Nigdzie nie napisałam, że ktoś mnie chciał wyrzucić z dyżuru. Zostałam na spotkaniu przyjęta z dużą życzliwością, uśmiechem, a kiedy wyjaśniłam, dlaczego na spotkanie dotarłam, obecni na spotkaniu członkowie RO zainteresowali się zarówno tematem dostępu do informacji, jak też innymi kwestiami prawnymi. Zostałam zaproszona na kolejne spotkania. Zadziwiło mnie dokładne wypytywanie kim jestem i kogo reprezentuję, które moim zdaniem spowodowane było właśnie brakiem wiedzy, że każdy mieszkaniec nie tylko miasta, ale Polski może na takie spotkanie przyjść i pytać. Dziwna była także prośba o dokonanie adnotacji na liście obecności - poza imieniem i nazwiskiem. Uważam, że po wyjaśnieniach, które nastąpiły PO tym fakcie, członkowie RO nie będą takich adnotacji wymagali od innych gości. Prośby te były bardzo grzeczne i uprzejme, absolutnie nie było to ostre nagabywanie, nie padło też ani jedno zdanie typu: jak pani nie powie, to won ze spotkania. Czułam się tam osobą mile widzianą od początku, do końca. Nawet mimo że byłam sprawczynią przedłużenia się całego spotkania. To gwoli wyjaśnienia.
A teraz odniosę się do komentarza p. Waldemara Tomczyka, bo chciałabym, żeby pewne rzeczy były sprecyzowane dokładnie.
Ad. 1.
Jeśli RO nie ma sprzętu, a jest on potrzebny do prawidłowego funkcjonowania, to wypadałoby, by go zakupiła - są przecież fundusze na działanie Rady Osiedla. To dotyczy także skanera. Skoro mieszkańcy sygnalizują, że potrzebują udostępniania nagrań, to ja osobiście, jako radna, nagrywałabym i udostępniała. Jest to bardzo dobra praktyka jawnościowa, która może wpłynąć na aktywizację mieszkańców. Uważam, że tylko dyktatorskie RO, takie, które same chcą o wszystkim decydować będą ograniczały dostęp mieszkańców do wiedzy o tym, co się dzieje na osiedlu. Podkreślam - RO nie ma obowiązku nagrywania spotkań i udostępniania nagrań, ale każdy może przyjść, spotkanie RO nagrać i nagrania te udostępnić. Jeśli RO nagrywa spotkania, to też ma obowiązek na wniosek nagrania udostępnić.
Kolejna sprawa. Jeśli celem nagrywania jest sporządzenie rzetelnego protokołu, to przydałoby się, by te protokoły były rzeczywiście rzetelne, czyli by spisać każde zdanie z dyskusji. Protokoły ze spotkań RO Kijewo, z którymi miałam okazję się zapoznać są bardzo lakoniczne. Na pewno nie ma w nich wszystkich wypowiedzi i kontrowersji wokół tematów. No chyba, że nie ma tam żadnych dyskusji, ludzie przychodzą, mówią i wychodzą... To wtedy przepraszam za niesłuszne domniemanie niepełności sprawozdań. I znów - trudno to zweryfikować, bo nie ma dostępu do nagrań.
Ad. 2.
Bardzo mi przykro, ale nie interesuje mnie, jaka temperatura panuje w siedzibie RO Kijewo. W interesie radnych osiedlowych jest zapewnienie sobie dobrych warunków pracy i jeśli im na tym nie zależy, to to naprawdę nie jest mój problem. Mieszkańcy mają prawo zapoznać się z dokumentami i otrzymać odpowiedź na swoje wnioski, bez względu na to, jaka temperatura panuje w siedzibie RO i czy radni uznają ich aktywność za "zarzucanie wnioskami", czy za zwykłą aktywność społeczną. Jeśli nie mogą/nie chcą robić tego w siedzibie RO, mogą z papierami pojechać do urzędu miasta i tam sobie poskanować. Natomiast bez względu na to, jak bardzo im się nie podoba ten pomysł, mają obowiązek udostępniać informacje na wniosek. Nawet nie koniecznie na wniosek mieszkańca osiedla. Na każdy wniosek. Nawet z Radomia. Jeśli im się ten obowiązek nie podoba, uważają, że to uciążliwe, zawsze mogą zrezygnować z pełnionej funkcji. Z tego, co wiem, nikt ich do kandydowania nie zmusił - sami się zgłosili. I jeśli (niezgodnie z prawem) odmawia się wysyłania skanów, należy się liczyć się z tym, że trzeba będzie dokumenty udostępnić w siedzibie RO i przygotować się do tego.
" Ustawa o Dostępie do Informacji Publicznej nie wymaga nigdzie, aby pracujący społecznie radni udostępniali informację skanując ją na własnym sprzęcie i korzystając z prywatnego internetu" - rzeczywiście. Ustawa o dostępie do informacji publicznej wymaga jedynie, by pracująca społecznie Rada Osiedla udostępniała informacje. Nie obrażając nikogo - ogarnięty radny powinien zadbać, by mieć sprzęt do działania i wypełniania obowiązków.
"Wszystkie pozostałe pisma nie objęte Ustawą o Ochronie Danych Osobowych mogą zostać udostępnione do wglądu w przewidzianym ustawowo terminie i to jest przez radnych realizowane". Bardzo mi przykro, ale Rada Osiedla ma obowiązek udostępnić każde pismo. Nie może odmówić udostępnienia, uzasadniając odmowę tym, że nie ma  go jak zanonimizować (czyli w większości przypadków zakryć adres nadawcy, pozostawiając jego imię i nazwisko). Jak pisałam w punkcie 1 - Rada Osiedla ma mieć sprzęt niezbędny do działania. Skaner/kopiarka to podstawa.
Jeśli zaś chodzi o odpowiadanie na wnioski w innych sprawach, nie wymagających anonimizacji, to sam przewodniczący przyznał, że nie odpisuje na wszystkie wnioski. Jedna z obecnych na spotkaniu pań mówiła, że kilkukrotnie wysyłała prośby o udostępnienie informacji drogą mailową i nie dostała na nie żadnej odpowiedzi, więc wysłała taki wniosek listem poleconym. Odpowiedź na wniosek o udostępnienie informacji musi nastąpić. Nie można takiego wniosku "olać". Bez względu na to, czy jest wysłany mailem, czy listem poleconym. Na odpowiedź jest 14 dni. Po tym terminie, jeśli nie otrzyma się odpowiedzi, można składać skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na bezczynność. W napisaniu skargi pomaga Sieć Obywatelska Watchdog Polska na stronie
https://porady.siecobywatelska.pl/
Dlatego bardzo mi przykro - Rada Osiedla ma tak działać, żeby informacje udostępniać. Dla przykładu napiszę, że Rada Osiedla Niebuszewo-Bolinko na mailowy wniosek o udostępnienie informacji dotyczącej organizowanego na osiedlu festynu odpowiedziała mi w ciągu czterech godzin od jego wysłania. I udzieliła mi wnioskowanej informacji, a nie odpisała "pocałuj nas w tyłek".
Ad. 3
Jeśli na stronie internetowej dedykowanej Radzie Osiedla są poszukiwane przez mieszkańca informacje, można mu odpowiedzieć na wniosek wysyłając link do konkretnej informacji. To jest pełnoprawna odpowiedź.
"Sprawa dostępu do uchwał, sprawozdań i protokołów - wszystkie te dokumenty umieszczane są na stronie internetowej Rady na bieżąco". Ostatni protokół na stronie dedykowanej Radzie Osiedla Kijewo jest z dnia 3.11.2016. Czyli od listopada ubiegłego roku nie odbyło się żadne spotkanie Rady Osiedla Kijewo. Natomiast ostatnia umieszczona uchwała jest z dnia 24.11.2016, dotyczy rozbudowy SST. To w ramach czego została podjęta? Spotkania towarzyskiego? Nie chcę, by to wyglądało na czepianie się, bo nie to jest celem mojego bloga, a jedynie zwracam uwagę, że warto sprawdzić, czy rzeczywiście wrzucone dokumenty na niej wylądowały, jeśli się twierdzi, że tam jest wszystko na bieżąco i aktualnie.
Ad.4
""Wrogie obozy" - to nie są wrogie obozy, w Kijewie mamy fantastycznych mieszkańców, jest natomiast kilka osób związanych z byłą radą osiedla, które kontestują wiele działań obecnej rady".
Napisałam o swoich odczuciach. Być może właśnie nieprawidłowy przepływ informacji i brak wiedzy są przyczyną owej kontestacji? Dla mnie wyraźnie brakuje dialogu, dyskusji opartej na argumentach, bo kiedy przechodzi się do konkretów, nie widziałam kłopotu z porozumieniem się. Mieszkańcy mają prawo do własnego zdania, części może się podobać jedno rozwiązanie, innym drugie, a właśnie w ramach spotkań Rady Osiedla powinni wypracować wspólne stanowisko. Używając argumentów, przekonując się do swoich racji. Jak widać z protokołów - dyskusji nie ma. Są oświadczenia. No chyba, że w protokołach nie ma wszystkich informacji...
Odnoszę wrażenie (może mylne, bo z jednego spotkania), że obecność osób trzecich pomaga tonować emocje. Na spotkaniu, na którym byłam, kiedy określono konkretny problem (festyn z okazji Dnia Dziecka), obie "strony" podeszły do niego bardzo konkretnie i wyglądało na to, że problemów z porozumieniem się nie będzie.
Ad. 5
Bardzo cieszy aktywność mieszkańców Kijewa i ich zaangażowanie. Prawdopodobnie to właśnie jest powód sukcesów osiedla w ramach SBO, bo świadomy mieszkaniec wie, że od niego zależy, jak będzie wyglądała okolica, w której żyje. 

Ad pozostałe
Sam wpis pana Tomczyka jest dowodem, że radni (a przynajmniej niektórzy) interesują się tym, co się dzieje na osiedlu - bardzo to doceniam. Bardzo dziękuję za komentarz. Mam nadzieję, że przekazane przeze mnie informacje pomogą w działaniu nie tylko w Kijewie. Jawność i przejrzystość naprawdę pomagają - łączą, aktywizują, gwarantują sukcesy w działaniach. Moja wizyta na pewno nie była ostatnia, ale pewnie zanim wrócę do Kijewa, odwiedzę też inne RO. Chciałabym mieć rzetelną wiedzę na temat tego, jak jawnie i przejrzyście działają.

Jeśli chodzi o wpis Adama - także rozumiem jego obawy, ale tutaj chciałam wszystkich kolejny raz uspokoić - naprawdę spotkanie przebiegło miło i sympatycznie i nie mam zastrzeżeń do nikogo.

Refleksja - jeśli ktoś chce się czegoś dowiedzieć, to nie zawsze po to, by się do kogoś przyczepić, kogoś zgnoić, czy pogrążyć. Z mojego doświadczenia z monitoringiem wynika, że często nieprawidłowe funkcjonowanie jakiegoś organu jest skutkiem braku wiedzy. I zwykle dostarczenie odpowiedniej porcji informacji wystarcza, by wyeliminować nieprawidłowości. Taki jest cel moich działań - sprawdzenie, jak jest, czy jest zgodnie z prawem, a jeśli nie - przekazanie rekomendacji, jak powinno być zgodnie z prawem. Oraz sprawdzenie, czy pomogło.
Natomiast jeśli po przekazaniu informacji o nieprawidłowościach nic się nie zmienia, wtedy mamy do czynienia ze świadomym łamaniem prawa. A wtedy mamy podstawy do reagowania.
Zanim rzucimy oskarżenia, zanim będziemy się czepiać, sprawdźmy, jak jest. I dlaczego. Zanim uznamy się za zaatakowanych - sprawdźmy jak jest i dlaczego. Nie jesteśmy swoimi wrogami. Cel mamy jeden - żyć fajnie, w grupie, w dobrze zarządzanym obszarze. Gdzie nie marnują się pieniądze, a ludzie ze sobą rozmawiają. Patrzmy na cel. Bardzo często jest wspólny, nawet jeśli każdy ma inną wizję drogi, jaką chce go osiągnąć.

Pozdrawiam

DorotaM

wtorek, 31 stycznia 2017

98. Co się dzieje w Radzie Osiedla Kijewo?

Od jesieni ubiegłego roku docierają do mnie informacje o problemach z Radą Osiedla Kijewo. Pisała też o nich prasa. Były to głównie informacje o tym, jak członkowie RO nie dogadują się ze sobą, że trwa konflikt. Tak bywa, gdy zespół tworzą ludzie o różnych koncepcjach pracy. Oczywiście - należy dążyć do tego, by porozumiewać się przy pomocy argumentów i raczej przekonywać oponentów, niż ich pacyfikować. Konflikt i problemy z dogadaniem się nie są skandalem - w końcu to dzięki różnicom w spojrzeniu na te same sprawy ludzkość zawdzięcza postęp i różnorodność, jednak ostatnie wiadomości, które do mnie dotarły są już bardzo niepokojące.
Tak się zastanawiam - na jakiej podstawie państwo (cytuję za protokołem umieszczonym tutaj)
Z. Frątczak
S.Siciński
K.Romianowski
J.Stencelewicz
T.Kustra
J. Tomczyk
W.Tomczyk
odrzucili wniosek K.Duszyńskiej o udostępnienie nagrania z drugiego posiedzenia RO Kijewo? Pewnie nie wiedzieli, że mają obowiązek takie nagranie udostępnić.

Dotarły do mnie zarzuty, że Rada Osiedla Kijewo nie udostępnia mieszkańcom dokumentów. Żadnych. Wnioski o nie pozostają bez odpowiedzi, lub mieszkańcy otrzymują odpowiedź, że nie ma możliwości technicznych udostępnienia im dokumentów, o które pytali. Sprawą udostępniania tych dokumentów mieszkańcom nie jest także zainteresowany urząd miasta. Na pisma, w których mieszkańcy skarżyli się na RO Kijewo otrzymali jedynie odpowiedź, że urząd nie dysponuje tymi dokumentami. "Nie mamy pana płaszcza i co pan nam zrobi?" Ciekawe, że brak odpowiedzi także na wnioski, w których mieszkańcy deklarują, że zapoznają się z nimi w siedzibie Rady Osiedla... Aby zobaczyć, co się dzieje na spotkaniach Rady Osiedla Kijewo weszłam na stronę internetową, na której RO w Szczecinie udostępniają informacje o ich pracy, a także dokumenty z nią związane.

Przejrzałam z grubsza dokumenty udostępniane przez kilka Rad Osiedli na tych stronach i muszę stwierdzić, że nie jest to medium używane przez wszystkie rady do komunikowania się z mieszkańcami. Na przykład Rada Osiedla Bukowo nie udostępniła tam żadnych protokołów. Zupełne zero. Za to w protokołach Rady Osiedla Niebuszewo-Bolinko znalazłam całkiem szczegółowy protokół z dnia 02.06.2016. Przejrzałam jeszcze kilka protokołów tej Rady Osiedla i stwierdziłam, że przekazują sporo informacji. Postanowiłam w kolejnym miesiącu bardziej szczegółowo zająć się sprawą publikowania materiałów na dedykowanych temu działaniu stronach.
Link ogólny:
http://osiedla.szczecin.pl/

Ponieważ znalazłam chwilkę, postanowiłam zasięgnąć informacji bezpośrednio u źródła - podjechać na dyżur Rady Osiedla Kijewo, który miał odbyć się 17.01.2017 roku, o godzinie 18:00, ale przed wyruszeniem w drogę dostałam informację, że spotkanie jest odwołane. Kolejne miało się odbyć w dniu 24.01.2017, o tej samej godzinie.
Dotarłam na miejsce punktualnie. Weszłam do pomieszczenia, w którym spotykała się RO i zostałam powitana. Oraz zapytana, czy jestem mieszkanką osiedla. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie jestem. Padło pytanie, jako kto zatem przybyłam. Odpowiedziałam, że jako ja, na przykład. Mieszkanka miasta Szczecin, prowadząca niniejszego bloga, ewentualnie członkini Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. I że zasadniczo nie muszę się tłumaczyć, bo każdy ma prawo przyjść na spotkanie RO. Chwilę po mnie pojawili się inni uczestnicy spotkania. Z padających tekstów wynikało, że właśnie spotkały się dwa wrogie sobie obozy. Wszystkich poproszono o wpisanie się na listę. Zwróciłam uwagę, że przy każdym imieniu i nazwisku była adnotacja typu "mieszkaniec osiedla", "członek rady", przy moim dopisałam "mieszkanka Szczecina", odnosząc wrażenie, że powinnam wypisać wszystko, co może usprawiedliwić moją obecność w tym miejscu i czasie.
Mieszkańcy osiedla zgłosili, że odmawia się im udostępnienia różnych dokumentów z działania RO Kijewo, mimo wysyłanych wniosków. Radny tłumaczył, że nie ma odpowiedniego sprzętu, wywiązała się dyskusja...

Ogólnie bardzo dużo się działo w sferze mówionej. Przewodniczący RO udostępnił mieszkańcom segregatory z korespondencją, dokumenty ze spotkań Rady Osiedla. Członkowie Rady Osiedla dopytywali się o regulacje prawne, na podstawie których mają obowiązek udostępniać dokumenty. Wyrazili chęć zorganizowania spotkania, na którym będą mogli zapoznać się z wynikającymi z prawa obowiązkami w tym zakresie. Rada Osiedla Kijewo nie posiada na stanie skanera/drukarki, dzięki którym mogłaby udzielać informacji...

Posypały się zarzuty dotyczące sposobu pracy Rady Osiedla Kijewo, a także powołanych w jej ramach komisji. Przewodniczący stwierdził, że nie ma możliwości zmusić ludzi do pracy, zwłaszcza, kiedy w siedzibie RO panują minusowe temperatury (rzeczywiście, w pomieszczeniu było zimno). Przypomniałam, że nie ma obowiązku bycia radnym osiedlowym i jeśli ktoś się na takie stanowisko zgłasza (podobnie jak do komisji wewnętrznych), to powinien się liczyć z tym, że będzie miał dodatkowe obowiązki. Jeśli nie chce, lub z innych przyczyn nie może wypełniać tych zobowiązań, powinien zrezygnować. Odniosłam wrażenie, jakby część RO Kijewo obraziła się na mieszkańców i odwróciła plecami, odmawiając współpracy, póki się nie uspokoją.

Mimo wielkiej podejrzliwości, z jaką spotkałam się na początku zebrania uważam, że spotkanie było całkiem sympatyczne. Widać konflikt, ale uważam, że odrobina dobrej woli obu stron i skupienie się na celach pozwoli ludziom skutecznie współpracować. Wybieram się z wizytą do innych RO, żeby zobaczyć, jak wygląda sytuacja w innych miejscach. Pomysł, by zorganizować spotkanie-dyskusję-debatę-szkolenie dla członków Rad Osiedli i mieszkańców uważam za bardzo trafiony. Na podstawie tego, co widziałam wyciągnęłam wnioski, ze słaby jest poziom wiedzy, jakie prawa i obowiązki mają RO, jakie miejsce w tym systemie zajmują mieszkańcy. Odnoszę wrażenie, że RO nie przywiązują wagi do komunikowania się z osobami z zewnątrz (opinię wydam po spotkaniu, ale także po przeanalizowaniu strony, na której powinny publikować protokoły, uchwały i inną dokumentację), nie mają także podstawowej wiedzy, jak powinny reagować na wpływające do nich zapytania i wnioski. 

W Szczecinie mamy RO bardziej lub mniej aktywne, czy też skuteczne. Działają w spokoju lub na wzburzonym morzu lokalnych konfliktów. Uważam, że wymiana doświadczeń, przekazywanie wiedzy, a także świadomość, w jakie podstawowe urządzenia powinna być wyposażona siedziba RO (nie tylko czajnik, ale także wspominany wyżej skaner/drukarka) pozwoli poprawić warunki działania, kontakt z mieszkańcami, a także wizerunek samej instytucji w mieście.



Pozdrawiam!
DorotaM



czwartek, 12 stycznia 2017

97. Skarga na prezydenta

Dotarły do nas niepokojące wieści o tym, co działo się na spotkaniach Zespołu Opiniującego Szczeciński Budżet Obywatelski 2017. Pojawiały się skargi na niepełne, lakoniczne protokoły, nieoddające faktycznego przebiegu spotkań, zarzuty w stosunku do członków zespołu, które trudno zweryfikować, bo protokoły nie zawierają informacji o takich zdarzeniach, a nagrania z przebiegu spotkań, które były dokonywane przez pracowników urzędu, nie są ogólnodostępne. Dodatkowo jednemu z uczestników spotkania w dniu 17.11.2016 zakazano rejestrowania przebiegu posiedzenia. Brak jawności i przejrzystości mocno szkodzi wizerunkowi SBO 2017, i tak mocno nadwerężonemu między innymi przez opóźnienia.
Uznaliśmy, że musimy zareagować. Złożyliśmy skargę na Prezydenta Miasta Szczecin w związku z uniemożliwieniem mieszkańcowi rejestrowania spotkania. Złożyliśmy też do Prezydenta wniosek o bardziej szczegółowe protokołowanie spotkań Zespołu Opiniującego SBO 2017, a także o udostępnianie na stronie BIP Urzędu Miasta nagrań ze wszystkich spotkań Zespołu Opiniującego, które miały miejsce w związku z pracami nad Szczecińskim Budżetem Obywatelskim 2017.

O tym, co z tego wynikło będziemy Was informować na bieżąco.



Tutaj nasza skarga:



A tu wniosek:




wtorek, 10 stycznia 2017

96. Dlaczego cisza

Zawalona robotą na kilku frontach skandalicznie zaniedbałam inkubator, za co bardzo przepraszam. Próbując nadrabiać zaległości informuję zatem, że wkrótce relacja z kameralnej debaty dotyczącej inicjatywy lokalnej. Pojawi się także tekst o szczecińskich radach osiedli, bo docierają do nas kolejne skargi mieszkańców na niektóre z nich. Szykujemy także spotkanie/debatę dotyczącą praw i obowiązków rad osiedli, by zarówno radom osiedli, jak i mieszkańcom uświadomić jak powinny prawidłowo funkcjonować i z czym można, a nawet trzeba się zwracać.
Kończę także międzynarodowy monitoring spółek komunalnych, prowadzony przez Słowaków, przy współpracy z Węgrami, Czechami i Polską. Konkluzje, wnioski i rekomendacje - wkrótce. Także wrażenia i uwagi okołoraportowe.

To, że cicho, nie znaczy, że zapadliśmy w sen zimowy :)

Pozdrawiam!

DorotaM



niedziela, 20 listopada 2016

95. Inicjatywa lokalna - debata

W Szczecinie wrze, w związku z opóźnieniami w realizacji SBO 2017. Późno rozpoczęto prace nad założeniami, były wakacje - różne, bardzo ważne i mniej ważne przeszkody pojawiły się na trasie tegorocznego maratonu, na końcu którego jest worek z kasą.
Czy musi tak być?
Czy mieszkańcy muszą brać udział w tego typu zawodach, by sfinansować rzeczy dla nich ważne?
Nie musi. Od 2010 obywatele mogą korzystać z dobrodziejstwa inicjatywy lokalnej. A przynajmniej mogą korzystać z niej tam, gdzie radni przyjęli uchwały wprowadzające ją.
Jak wyczytałam na stronie bibliotekawolontariatu.pl

"Ustawodawca nie określił terminu przyjęcia uchwały o inicjatywie lokalnej, dlatego należy przyjąć, że powinna być ona podjęta niezwłocznie po wejściu w życie nowelizacji ustawy o pożytku, czyli już w roku 2010 r. Brak uchwały blokuje możliwość realizacji działań przez mieszkańców i naraża samorząd na zarzuty o naruszenie przepisów."


Sześć lat opóźnienia - to na pewno nie jest "niezwłocznie".

Czym jest inicjatywa lokalna? Najwyższą formą partycypacji społecznej. To rzeczywista współpraca mieszkańców i urzędu, gdzie mieszkaniec daje swoje zaangażowanie, często czas i pracę, a urząd zapewnia materiały, czy pokrywa koszty pewnych działań.

Szczegółowo o inicjatywie lokalnej możecie poczytać tu:

http://bibliotekawolontariatu.pl/wp-content/uploads/podstawa-prawna-IL.pdf
http://inicjatywa.um.warszawa.pl/lokalna
http://siecsplot.pl/static/upload/inicjatywa_lokalna_krok_po_kroku.pdf

Dlaczego warto ją wprowadzić? Bo angażuje rzeczywiście lokalne społeczności. Wymaga od nich współpracy, ale zapewnia wsparcie rzeczowe lub finansowe dla pomysłów, zaspokajających potrzeby mieszkańców.

Niestety, szczecinianie nie mają możliwości korzystania z dobrodziejstw inicjatywy obywatelskiej, bo radni do dnia dzisiejszego (a od wprowadzenia takiej możliwości minęło już 6 lat) nie uchwalili zasad funkcjonowania tego pożytecznego narzędzia. Czemu? Kto wie?

Chcemy zapytać radnych, czemu do dnia dzisiejszego nie zajęli się tą ważną dla mieszkańców sprawą. Chcemy podyskutować o tym, czy inicjatywa obywatelska może okazać się lepszym rozwiązaniem, niż Szczeciński Budżet Obywatelski.

Dlatego zapraszamy Państwa do Szczecińskiego Inkubatora Kultury, w poniedziałek, 28.11.2016, gdzie o godzinie 18.00 rozpoczniemy debatę poświęconą w całości inicjatywie lokalnej. Chcemy przedstawić jej zalety i zapytać, czemu w Szczecinie to niezwykle pożyteczne narzędzie nie funkcjonuje.

Spotkajmy się, zapytajmy, porozmawiajmy - i wprowadźmy w końcu inicjatywę do Szczecina.

Zaprasza serdecznie cały zespół Jawnego Szczecina.

środa, 2 listopada 2016

94. ZWiK sp. z o.o. odmawia po raz kolejny

Niestety, z przykrością muszę oznajmić, że miałam rację. ZWiK sp. z o.o. podtrzymał swoją odmowę - nie udostępni mi umowy na sponsoring PEKAO Open 2016. Nie otrzymałam decyzji, tylko maila, bo spółka uznała, że to, o co pytam, to nie informacja publiczna. W związku z tym nieocenieni prawnicy Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, za pomocą strony http://porady.siecobywatelska.pl/  przygotowali mi skargę na bezczynność, która została wysłana do ZWiK ponad tydzień temu. Jak wynika z otrzymanych dokumentów - wpłynęła do spółki 24.10.2016.

Przy okazji, jak zwykle, zachęcam do wspierania Sieci Obywatelskiej, a zwłaszcza pracujących tam prawników - warto pamiętać, że te darowizny można odliczyć sobie od podatku :)

W trakcie rozmów z watchdogowymi prawnikami okazało się, że ZWiK nie tylko mnie odmawia informacji... Odmówiono też udzielenia informacji dotyczących delegacji prezesa, kosztów i wydatków ze służbowych kart płatniczych, a także raportów z kontroli. Na wszystkie te pytania odpowiedzi ZWiK nie udzielił, a w konsekwencji nasza miejska spółka doczekała się kolejnego artykułu na stronie SOWP.
Odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z czymś w rodzaju sabotażu... Już nie ważne, o co pytają, bez sądu nie odpowiemy i już. Dojrzewa we mnie myśl o ogólnopolskiej debacie pt. w czyim interesie powinien działać prawnik miejskiej spółki - w końcu to my, mieszkańcy, robimy zrzutę na jego wypłatę... Ale to temat na kolejny post.

Czas sobie płynie, a z opadającymi liśćmi odkrywają się nowe fakty...

Uwielbiam siatkówkę i bardzo cieszę się, że Plus Liga dotarła do Szczecina. Co to ma wspólnego ze ZWiK? No sporo... Jak się dowiedziałam ze strony szczecińskiego klubu siatkarskiego, ZWiK stał się także sponsorem Espadonu. Bardzo dobrze życzę naszemu klubowi, ale nie chcę, by był wspierany z publicznych pieniędzy. Nie wiem też, czy wyświetlana na monitorach pod sufitem w trakcie meczu reklama ZWiK (taki sobie łysy napis, bez niczego, tylko ZWiK) ma związek ze sponsorowaniem klubu, czy jest dodatkowo płatną formą promocji. Moim zdaniem niespecjalnie efektywną, bo ludzie, którzy przychodzą na mecz patrzą na parkiet, a nie gapią się po suficie, chyba, że akurat piłka poleci do góry. Lepiej zawiesić szmatę na poręczach - to widać od razu.
Z tych obserwacji wyciągnęłam wniosek, że ZWiK źle zarządza swoimi funduszami - za wiele ma kasy na promocję. Uważam, że zamiast ładować kolejne set tysięcy, czy nawet tylko dziesiąt tysięcy, powinien obniżyć nam opłaty za wodę. Albo za odbiór ścieków. Albo kasę na tę (z mojego punktu widzenia) zupełnie zbędną promocję (PEKAO Open, Pogoń Szczecin, Espadon Szczecin, jakieś szkoły tańca i inne cuda), przeznaczyć na zrobienie łazienek w kilkunastu (kilkudziesięciu?) mieszkaniach komunalnych, które ich nie mają. Cokolwiek - byle nie przepieprzyć na głupoty.
Bo moim zdaniem - ZWiK nie musi się wcale promować. Czy będzie wyświetlał gołe baby, samochody czy galaretkę z truskawek, czy projekcja będzie w hali widowiskowo-sportowej, na gaciach zawodników, na toaletach przenośnych czy namalują ją na magistracie - i tak nie mamy innego dostawcy wody i odbiorcy ścieków. Szkoda na to moich pieniędzy...

wtorek, 11 października 2016

93. Toast za jawność Szczecin 2016



3 października, w Szczecińskim Inkubatorze Kultury, odbył się pierwszy lokalny Toast za jawność. Na spotkanie przybyło dwadzieścia dziewięć osób (piszę dokładnie, bo jak napiszę, że około trzydziestu, to ktoś może pomyśleć, że było nas dwadzieścia trzy sztuki :P), co jak na datę i okoliczności uważam za super wynik. Większość z nas przybyła bezpośrednio z Czarnego Protestu, co doceniam – trzeba się było urwać nieco wcześniej, bo protest kończył się o 18.00, a nasze spotkanie o tej porze właśnie się zaczynało.
Celem spotkania było wzajemne poznanie się środowiska strażniczego w Szczecinie, wymiana doświadczeni i tworzenie wspólnego frontu w zakresie patrzenia władzy na ręce. Poza „szeregowymi”mieszkańcami przybył też jeden ze szczecińskich radnych – Wojciech Dorżynkiewicz, kilka osób z rad osiedli oraz Szymon Osowski i Bartosz Wilk- członkowie zarządu stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska.

Spotkanie zaczęłam od przypomnienia, że ustawa o dostępie do informacji publicznej właśnie skończyła piętnaście lat. Wywołało to zdziwienie – większość uczestników uważała, że twór ten to nowalijka. Następnie przystąpiłam do przesłuchania Anny Bieleckiej z Klubu Kniejołaza, która to organizacja w swojej działalności strażniczej na rzecz ochrony przyrody, a zwłaszcza Puszczy Bukowej dorobiła się nie tylko kilku spektakularnych sukcesów, ale także własnych sygnalistów. Dla przypomnienia i w uproszczeniu – sygnalista to osoba pracująca w strukturach, w których coś nie gra, informująca o tych nieprawidłowościach. Klub Kniejołaza poza wygraną batalią o wizję lokalną Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, nagłośnieniem sprawy nie działającej oczyszczalni ścieków w Kołowie, czy batalii przeciwko zabudowie polan śródleśnych Puszczy Bukowej, ma także na koncie skuteczną akcję przeciwko lokalizacji nowego budynku dyrekcji Lasów Państwowych w otulinie Puszczy Bukowej. Ta ostatnia miała zasięg ogólnopolski – odbiła się szerokim echem w mediach. Ania opowiadała o tym dlaczego Klub Kniejołaza podjął działania, jak to robi, jakich ma sojuszników i z jakimi problemami spotyka się w swojej działalności.

Kolejni uczestnicy opowiadali o swoich doświadczeniach z ustawą i dostępem do informacji publicznej. Jak się okazało – nawet radni mają problem z uzyskiwaniem odpowiedzi na swoje pytania. Głos zabierali też przedstawiciele SOWP – Szymon Osowski i Bartosz Wilk. Pytałam, jak wygląda nasze miasto na tle Polski – jeśli chodzi o zainteresowanie i zaangażowanie mieszkańców, ale też jak na wnioski reagują organa zobowiązane do udzielania informacji. Usłyszeliśmy, że nie jesteśmy zagłębiem strażników, ale rozwijamy się w dobrą stronę. Z kolei urzędy reagują różnie – na pewnych obszarach jest u nas całkiem dobrze, w innych – podobnie jak w Polsce – informacje pozyskać można wyłącznie na drodze sądowej. Chwilę zajęła dyskusja dotycząca bezkarności osób podejmujących decyzje odmowne – nie ponoszą konsekwencji nawet wtedy, kiedy sądy przyznają rację wnioskodawcom. Wytworzyła się pewnego rodzaju praktyka w „spławianiu” natrętów – może nie każdy będzie chciał i umiał poradzić sobie w sądzie? (Jeśli nie – podpowiadam - można poprosić o pomoc Watchdogi – TUTAJ adres poradni). Na pewno warto tę dyskusję prowadzić, bo paradoksalnie – my, mieszkańcy, opłacając działalność spółek miejskich czy urzędu, opłacamy także honoraria prawników, którzy odmawiają nam odpowiedzi na nasze wnioski.

Rozmawialiśmy o tym, jak trudno pojedynczej osobie doczekać się odpowiedzi od instytucji. Zastanawialiśmy się, jak to poprawić – poza wsparciem biura porad prawnych Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Na bazie doświadczeń Klubu Kniejołaza doszliśmy do wniosku, że ważną rolę odgrywają tu media. A te z kolei najlepiej reagują na dużą grupę ludzi. Konkluzja – aby osiągnąć sukces, musimy się wspierać w działaniach. Stąd też pomysł na spotkania lokalne – byśmy mieli szansę poznać się lepiej. Przypomniałam, że mamy wsparcie nie tylko w sobie, ale też w Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska i organizacjach oraz osobach współpracujących w swojej działalności z Siecią. Nie można bagatelizować tego, wszak to potężne narzędzie i zasięg ma ogólnopolski.

Zaplanowany na spotkanie czas płynął nieubłaganie, zatem przypominając uczestnikom o projekcie wspierania prawników SieciObywatelskiej Watchdog Polska, by mogli nam pomagać, zakończyłam oficjalną część spotkania przy kawie, herbacie i ciastkach. Wznieśliśmy toast „za jawność Waszą i naszą” i przeszliśmy do rozmów w kuluarach.

Spotkanie trwało prawie dwie i pół godziny i było pierwszym tego typu spotkaniem, integrującym lokalne środowisko strażnicze.

Dziękujemy bardzo wszystkim uczestnikom, polecamy się na przyszłość i liczymy na owocną współpracę na wielu płaszczyznach.

p.s. Nagrań nie będzie niestety z przyczyn technicznych – sprzęt nie dojechał na czas. Zawiedzionych bardzo przepraszam. Zdjęcia wstawię, jak tylko do mnie dotrą – przy okazji bardzo proszę osoby dysponujące fotkami o przesłanie ich na inkubatorkulturyotwartosci@gmail.com