poniedziałek, 12 września 2016

88. Dokument wewnętrzny a sprawa polska



O tajemne hasło „dokument wewnętrzny” osoby patrzące władzy na ręce potykają się coraz częściej. Pod tą uniwersalną przykrywką odmawia się nam dostępu do opinii, ekspertyz, korespondencji wewnętrznej urzędu dotyczącej danej sprawy i innych informacji, niezbędnych do sprawdzania, czy wszystko jest ok. Władze uznają, że mamy prawo poznać jedynie efekt ich pracy w postaci decyzji, bez ujawniania drogi, na której te decyzje zostały podjęte. Nie mamy prawa dowiedzieć się, czy decyzja jest zgodna z ekspertyzami, z opiniami otrzymanymi od organizacji pozarządowych czy mieszkańców. Nie mamy prawa poznać stanowiska różnych wydziałów urzędu, nie mamy szans na odkrycie wszystkich „za i przeciw”. Dlaczego – pojęcia nie mam. W różnych wyjaśnieniach i uzasadnieniach pada informacja, że są to dokumenty nie stanowiące prawa, a jedynie opiniujące. Na pewno tak, tyle że my też mamy prawo się z tymi opiniami zapoznać. Chcę wiedzieć kto robi ekspertyzy dla urzędu i jak one brzmią. Chcę móc zweryfikować osobę eksperta, a także porównać ekspertyzę z moją wiedzą o temacie. Nie tylko sprawdzić, czy moja opinia jest taka sama, jak opinia eksperta, ale także podszkolić się, poszerzyć horyzonty, poznać nowe argumenty, także te przeciwne do moich. No i najważniejsze – chcę wiedzieć, czy i jak opinie i ekspertyzy wpłynęły na podjęcie takiej, a nie innej decyzji administracyjnej. Chcę wiedzieć, czemu nie posłuchano eksperta – poznać argumenty. Jeśli rozumie się podstawy decyzji, łatwiej ją akceptować, gdy jest różna od naszego zapotrzebowania. Kiedy można się zapoznać z całym procesem podejmowania decyzji, ze wszystkimi za i przeciw, widać zaangażowanie władzy w stanowienie prawa najbliższego potrzebom mieszkańców. Jeśli dostępu do nich nie ma, włącza się podejrzliwość, że coś się kombinuje za naszymi plecami. Jawność tych dokumentów leży w interesie uczciwej władzy.

Czasem w ramach uzasadniania odmowy udostępnienia „dokumentów wewnętrznych” podaje się argumenty, że otwarty dostęp do nich może opóźnić proces podejmowania decyzji, wydłużyć dyskusję. To nie lepiej przedyskutować wszystko zanim coś stanie się faktem? Nie lepiej poznać argumenty zwolenników i przeciwników rozwiązania przed ustanowieniem aktów obowiązujących? Burza mózgów PRZED zwykle zapobiega burzy w mediach PO podjęciu jakiejś decyzji. Daje szansę zaangażowania się mieszkańców w meblowanie ich najbliższej okolicy, co ma ogromny wpływ na wzrost zaufania do władzy, ale też aktywizuje lokalesów. Jeśli ich głos jest brany pod uwagę, będą się dzielić swoimi opiniami i pomysłami. A przecież co dwie głowy, to nie jedna!

Sieć Obywatelska Watchdog Polska przygotowała analizę dotyczącą zasłonki pt. dokument wewnętrzny. Przeczytałam materiał z wielkim zainteresowaniem – Wam również polecam. Szymon Osowski w szalenie interesujący sposób pokazuje jak jest, dlaczego tak jest i dlaczego tak być nie może. Dla każdego strażnika istotna jest znajomość padających w dyskusji argumentów i kontrargumentów. Pozwala nie tylko na wyrobienie sobie opinii o temacie, ale przede wszystkim daje nam wiedzę, w jaki sposób pozbawia się nas konstytucyjnie zagwarantowanego prawa do patrzenia władzy na ręce i jak należy sobie radzić z tymi dziwacznymi i (moim zdaniem) bezprawnymi ograniczeniami. Tekst logiczny i zrozumiały, mimo że jest w nim dużo prawniczego języka.

Wyciągnęłam z niego następujące, moje osobiste wnioski:
- ani w ustawie, ani w konstytucji nie ma niczego pt. dokument wewnętrzny;
- w prawodawstwie zastrzeżono, że wszelkie ograniczenia w dostępie do informacji publicznej powinny być doprecyzowane (i są – na przykład ze względu na bezpieczeństwo państwa, ochronę danych osobowych i inne takie),  a o dokumencie wewnętrznym słowa nigdzie nie ma;
- sądy administracyjne z nieznanych powodów produkują precedens w postaci „dokumentu wewnętrznego”, wchodząc tym samym (moim zdaniem prywatnym) w buty prawodawcy, co jest (moim zdaniem) niedopuszczalne;
- sądy administracyjne z nieznanych powodów rozszerzają pojęcie „dokumentu wewnętrznego” o kolejne urzędowe papierzyska, przez co hamują proces kontroli władzy, odbierając obywatelom niezbędne do tego celu narzędzia;
- nie wszyscy specjaliści zgadzają się z pojawieniem się w orzecznictwie tworu pt. dokument wewnętrzny i podają podstawy prawne mówiące o tym, że nie ważne jak bardzo głęboko wewnętrzny jest dokument, nic w prawie nie napisano, że można odmówić jego udostępnienia;
- Konwencja Rady Europy wprowadza rozwiązanie pod pojęciem ochrony sfery wewnętrznej, ale jednocześnie precyzuje, że ograniczenia w dostępie do informacji spowodowane tą ochroną muszą być wyraźnie wskazane w przepisach prawnych;
- w ustawie o udostępnianiu informacji o środowisku takie doprecyzowanie zostało wprowadzone (napisano, że organ może odmówić udostępnienia informacji, jeśli wymagałoby to udostępnienia danych będących w trakcie opracowywania lub wymagałoby udostępnienia danych używanych do wewnętrznego komunikowania się), natomiast w ustawie o dostępie do informacji publicznej słowa o ograniczeniach i dokumentach do wewnętrznego komunikowania się nie ma – czyli wszelkie ograniczenia w udostępnianiu są niezgodne z prawem;
- znowu ktoś wychodzi przed szereg i wie lepiej, „co poeta miał na myśli”.

Reasumując – postanowiłam w odpowiedzi na odmowę udostępnienia informacji pod pozorem, że jest to dokument wewnętrzny wysyłać prośbę o wskazanie paragrafu w ustawie, który daje podmiotom możliwość odmowy udostępnienia „dokumentu wewnętrznego”.

sobota, 10 września 2016

87. Jak zgłaszać SKUTECZNIE

Postanowiłam o tym napisać oddzielny post, bo zbyt często na spotkaniach słyszę: a ja zgłaszałam/zgłaszałem do straży miejskiej i zupełnie nie zareagowali.
Chciałam się podzielić moimi spostrzeżeniami przy zgłaszaniu czegokolwiek - od zapotrzebowania do nieprawidłowości.
Otóż - mili Państwo - bez względu na to, czego dotyczy Państwa zgłoszenie, najbardziej liczy się papier. List polecony, w ostateczności mail. Coś, co zostawia ślad w systemie i czego nie sposób zignorować.
No tak... Tylko w sytuacji, kiedy biją się ludzie, albo ktoś coś rozwala, a my widzimy to siedząc w aucie, trudno wysyłać korespondencję. Co robić? Oczywiście - dzwonimy. Na straż miejską, policję, jednolity numer alarmowy - 112. Tylko po opisaniu całego zdarzenia prosimy o podanie imienia i nazwiska osobę przyjmującą zgłoszenie i numeru naszego zgłoszenia. Idealnie byłoby to sobie gdzieś zapisać albo nagrać, ale już sama prośba i jej realizacja dają bardzo duże szanse na reakcję. W końcu przyjmujący zgłoszenie nie wie, czy sobie tego nie zapisaliśmy. Często imię i nazwisko tej osoby pada na początku, kiedy podniesie słuchawkę, ale ja mam problem z zapamiętaniem tego szybkiego potoku słów, kiedy wzburzona dzwonię z jakimś poważnym problemem. Nie mam za to problemów z zapytaniem o to ponownie, kiedy usłyszę, że zgłoszenie zostało przyjęte.
Zakładając, że będzie reakcja na nasz meldunek, kartkę z danymi można wywalić. Jeśli nie ma reakcji - piszemy skargę. W skardze oczywiście podajemy imię i nazwisko osoby przyjmującej zgłoszenie i ten tajemniczy numer, pod którym widnieć powinno nasze zgłoszenie. Ja dodatkowo podaję także godzinę dokonania meldunku. I nie wahajmy się - służby są od tego, by reagować. Jeśli osoba zgłaszająca nie podejmuje żadnych działań, kiedy służby nie reagują, uczą się "niereagowania". I kiedyś ktoś może wzywać pomoc dla nas, a wytrenowane w nicnierobieniu służby też nic nie zrobią.
Ja właśnie tworzę skargę na szczecińską straż miejską - za brak reakcji na moją korespondencję w sprawie nieprawidłowego parkowania na szczecińskim Niebuszewie.
Ogólnie - nie bójmy się zgłaszać nieprawidłowości. Nie każdy chodzi codziennie naszymi ścieżkami, nie każdy widzi uciążliwości i niebezpieczeństwa. Na zmiany bez podpowiadania możemy czekać latami, a kiedy coś zgłosimy, jest szansa, że sytuacja na newralgicznym odcinku poprawi się szybciej.
Bo przecież kto, jak nie my, powinniśmy zmieniać naszą okolicę tak, by przyjemnie się nam funkcjonowało na co dzień?

czwartek, 4 sierpnia 2016

86. Jest i sukces

Poza męczeniem policji, straży miejskiej i ZDiTM, w dniu 31.03.2016 pomęczyłam też podobny zestaw podmiotów - policję, straż miejską i ZBiLK.

Szanowni Państwo!
Od blisko roku opuszczone kamienice przy ul. Krasińskiego (naprzeciwko wylotu ulicy Niemcewicza) i przy ul. Niemierzyńskiej (naprzeciwko wylotu ul. Barnima) są placem zabaw dla okolicznych chuliganów. To, że odbywają się tam sezonowe libacje alkoholowe, z darciem się, bójkami i tłuczeniem szyb oraz  butelek, to najmniejszy problem, choć bardzo uciążliwy dla mieszkańców sąsiednich bloków. Od jakiegoś czasu okoliczni „aktywiści” znaleźli sobie nowe zabawy. Wyłamują zamki, wchodzą do budynku i bawią się w środku, rzucając z okien butelkami. Przez niezamknięte wejścia dostają się tam także dzieci (w wieku na oko od 8 do 13 lat), które próbują wydostać się na dach lub rzucają przedmiotami w tych, którzy pozostali na dole, przed budynkiem. Ostatnio widziałam zabawy z ogniem, których celem było podpalenie drzwi jednego z budynków gospodarczych. Młodzież namiętnie próbuje wywalać mury, co pięknie jej poszło z budynkami gospodarczymi na podwórku kamienicy przy ul. Niemierzyńskiej. Świetnie się bawią na dachach budynków gospodarczych, nie myśląc o tym, że stare konstrukcje mogą runąć pod ich ciężarem. Mnie nawet nie będzie szkoda, jak sobie zrobią krzywdę, bo jedna gęba mnie będzie mi się darła pod oknami. Tyle, że na połamanych nogach może się nie skończyć, a nikomu nie życzę ani śmierci ani kalectwa. Świetnie zadziałało zamurowanie otworów okiennych na parterach – może warto zrobić to samo z bramami?
Zgłaszałam, kiedy złomiarze kradli zabezpieczenia studzienek. Nawet przyjechał radiowóz, kazał zakryć studzienki i zabrał kilku z aktywistów. Tyle, że nie na długo – wrócili po kilku godzinach i już nie niepokojeni przez nikogo zebrali swój łup. Studzienki na podwórku otwartym ( za ostatnią kamienicą przy ul. Niemierzyńskiej) zostały zabezpieczone tekturą/sklejką, na podwórku zamkniętym ( za przedostatnią kamienicą) są otwarte, ziejąc zachęcająco. Kilkukrotnie zgłaszałam straży miejskiej to, co się tu dzieje, zgłaszała także sąsiadka. Ostatnio pojawiło się niesamowite zabezpieczenie – trzy taśmy foliowe, okręcone na dwóch kijkach. Nie wiem, ile przetrwały, ale po południu już fruwały luzem. Zgłoszenia telefoniczne do straży miejskiej niewiele dają, a zwykle nic. Kiedy pijany młodzian wspinał się na rusztowanie zamontowane na kamienicy przy ul. Niemierzyńskiej, gdy malowano na nim solidarnościowy mural, nie udało mi się doczekać przyjazdu straży miejskiej, na szczęście pijak nie zleciał.
Zdaję sobie sprawę, że w Szczecinie jest wiele niebezpiecznych miejsc i nie sposób zapewnić kontroli nad wszystkimi, jednak na pewno nie jest rozwiązaniem powieszenie foliowych pasków tam, gdzie prężnie działająca młodzież wywala ceglane ściany. Bez regularnych kontroli na podwórkach (wszystkich) tych kamienic sytuacja się nie zmieni. Ewentualnie zamontowanie monitoringu. Proszę o skuteczne zajęcie się sprawą ZANIM dojdzie do tragedii.

Na te wieści odpowiedziała dla odmiany wyłącznie policja:

Dzień dobry.
Dziękuję za przesłaną informację.
Informuję, że e-malia Pani przesłano do KP Szczecin Niebuszewo, celem podjęcia w tej sprawie czynności przez dzielnicowego.
z up. asp. sztab. Piotr Zaborowski WP KMP w Szczecinie


Być może dlatego, że  kilka dni po wysłaniu mojego maila rozpoczęto stawianie w tym miejscu ogrodzenia z siatki. Skoro zaplanowane były jakieś ruchy, nie odnotowano potrzeby udzielenia mi odpowiedzi. Sama baba zobaczy. Nie sądzę, by spowodował to mój list - raczej to efekt decyzji podjętych wcześniej, niemniej jednak całą akcję uważam za sukces - nie mój, ale sukces. Liczba imprez znacząco się zmniejszyła. Dzieciakom ustawione ogrodzenie specjalnie nie przeszkadza, ale zdecydowanie rzadziej przychodzą poskakać po dachach. 
Jak widać - można. Trzeba tylko chcieć.  

środa, 3 sierpnia 2016

85. Jak policja i straż miejska wprowadzała profilaktykę w Szczecinie

Pod koniec lutego (dokładnie 25.02.2016) policja ze strażą miejską i urzędem miasta zorganizowała w sali sesyjnej urzędu miasta otwartą debatę dotyczącą poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego. Mimo słabego nagłośnienia w spotkaniu wzięło udział wielu mieszkańców. Być może wpływ na to miał niedawny śmiertelny wypadek na Warszewie, a być może po prostu coraz więcej osób jest zainteresowanych tym, co się wkoło nich dzieje.
Byłam na tym spotkaniu i zgłosiłam problem niezgodnego z prawem parkowania na Niebuszewie, a zwłaszcza wzdłuż ulicy Niemierzyńskiej. Mieszkam w pobliżu i codziennie widzę, jak piesi cudem nie lądują w szpitalu, bo niektórym wydaje się, że parkowanie przed przejściem dla pieszych jest dozwolone. A na pewno niekarane. Panowie policjanci i strażnicy pilnie notowali zgłaszane przeze mnie niebezpieczne punkty, od razu poczułam się więc sprawczynią zmiany. Niestety, skończyło się na notatkach.
Czekałam na cud wiele dni, aż miarka się przelała. Najbardziej chyba zaważył przejazd radiowozu straży miejskiej obok nieprawidłowo zaparkowanego auta przy przejściu dla pieszych obok skrzyżowania z ulicą Barnima.
31.03.2016 wysmarowałam maila do policji, straży miejskiej i ZDiTM:

Piszę maila, ponieważ od konferencji dotyczącej bezpieczeństwa ruchu drogowego minął miesiąc i nic się nie zmieniło. Na konferencji zgłosiłam problem niezgodnego z prawem parkowania na Niebuszewie. Panowie policjanci byli bardzo zainteresowani, nawet czynili wrażenie, że zapisali sobie moje informacje, w prasie ukazała się notatka, że w marcu nasilone kontrole parkujących w tej dzielnicy przeprowadzi szczecińska straż miejska, ale wszystko to okazało się picem pod publiczkę. Przez cały marzec obok nieprawidłowo (i bardzo niebezpiecznie) zaparkowanych na ulicy Niemierzyńskiej pojazdów kilkukrotnie w ciągu każdego dnia przejeżdżały radiowozy policji i samochody straży miejskiej, bez jakiejkolwiek reakcji. Wczoraj o godzinie 17.07  pojazd SM o numerze 09 minął bez mrugnięcia okiem auto zaparkowane na ulicy Niemierzyńskiej tuż przed przejściem dla pieszych (przy skrzyżowaniu z ul. Barnima). To jest stałe miejsce parkingowe okolicznych mieszkańców, którzy czują się absolutnie bezkarni, bo żadne służby nie reagują na łamanie prawa – przed świętami kilka razy przejechały obok tak zaparkowanych pojazdów radiowozy policji, także bez reakcji.  
Na Niebuszewie nic się nie zmienia od kiedy skończył się remont ulicy Niemierzyńskiej. Na początku ludzie mieli zahamowania i nie parkowali w miejscach, w których ograniczali widoczność, obecnie lata bezkarności doprowadzają do bardzo niebezpiecznych sytuacji. Kilka razy widziałam gwałtowne hamowanie samochodów jadących Niemierzyńską od strony skrzyżowania z ulicą Krasińskiego, bo kierowcy zza parkujących samochodów nie zauważyli idących już przejściem dzieci. Refleksowi kierowcy zawdzięcza zdrowie i życie pan, który prawidłowo przechodził przez Niemierzyńską przy skrzyżowaniu z ul. Lenartowicza/Żupańskiego, bo parkujące auta zasłaniały go przed jadącymi pojazdami. Wielokrotnie dochodziło do stłuczek, kiedy wyjeżdżający z posesji przy ul. Niemierzyńskiej 27-29 próbowali się włączyć do ruchu, bo parkujące na wjeździe pojazdy zasłaniały widok. Ostatnio pani prawie wyjechała pod tramwaj – zatrzymała się w ostatniej chwili – przed wyjazdem z posesji zaparkowało auto dostawcze. Pisałam do spółdzielni, która zarządza budynkami przy tej posesji, z prośbą o postawienie odpowiednich znaków, ale otrzymałam informację, że nie mogą tego zrobić, bo teren nie należy do nich.
Zgłaszając sprawę na debacie mówiłam także o innych ulicach Niebuszewa, na których permanentnie nie przestrzega się zachowania odległości parkujących samochodów od przejść dla pieszych. Liczyłam na szybką reakcję, zanim dojdzie do tragedii. Rozumiem jednak, że póki nie rozmaślą kogoś na asfalcie, nie będzie powodów do interwencji. Piszę zatem to pismo, by móc robić zadymę, jeśli dalej nikt się tym nie zainteresuje.
Niniejszym wnioskuję o postawienie odpowiednich znaków we właściwych miejscach, a także o wyegzekwowanie stosowania obowiązujących w Polsce przepisów ruchu drogowego. 

Włączyłam stoper, ale też i kalendarz. Jak się okazało - najzupełniej słusznie. Odpowiedź otrzymałam wyłącznie od ZDiTM. W dniu 19.04.2016 roku dostałam maila tej treści:

Witam,
Pani pismo zostało przekazane zgodnie z kompetencjami do Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska.
Pismo w załączeniu.

pozdrawiam
Sebastian Kmetyk
Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego
Dział Ewidencji Dróg, Inżynierii Ruchu
i Oznakowania Sieci Drogowej
ul. S. Klonowica 5, 71-241 Szczecin
tel: +48 91 48 00 491

Wydział Gospodarki myślał krócej i już 28.04.2016 otrzymałam pismo


29.04.2016 drogą mailową poprosiłam o podesłanie mi do wiadomości tych pism i już 02.05.2016 dostałam je na skrzynkę.


Bardzo pięknie. Policja i straż miejska mnie olały - nie odpowiedzieli wcale. Może powinnam się pocieszyć, że urząd miasta też olały - nie podjęto działań w celu eliminowania niebezpiecznego zjawiska. Nic, absolutnie nic nie zmieniło się w parkowaniu przy Niemierzyńskiej. Niewielką poprawę sytuacji z wyjazdem z posesji 27-29 dało ustawienie w lipcu, na przeciwko wyjazdu, lustra. Wprawdzie nieco tylko większe od tego w puderniczce, ale zawsze coś tam widać. Radiowozy jeżdżą, zarówno policyjne, jak i straży miejskiej, mając głęboko w poważaniu przestrzeganie przepisów ruchu drogowego. 
Nie z satysfakcją piszę tego posta. Miałam nadzieję, że przynajmniej policja zdaje sobie sprawę ze znaczenia profilaktyki - organizują spotkania, debaty, rozdają światełka i torby odblaskowe... Nic z tego. Póki pierwsze osoby nie staną się kalekami, ani kierowcy, którzy namiętnie parkują przed przejściami dla pieszych, ani służby odpowiedzialne za przestrzeganie prawa (także tego o parkowaniu) - nie zareagują. Czekam zatem na pierwszych rozmaślonych. Bo stłuczek przy wyjeździe już było wiele, tylko bez ofiar w ludziach. 

 

wtorek, 2 sierpnia 2016

84. Po przerwie

Bardzo przepraszam czytelników za długą przerwę w pisaniu. Spowodowana była zawirowaniami w moim prywatnym życiu (między innymi poszukiwaniami i zmianą pracy). Chciałabym wszystkich uspokoić - nie porzuciłam monitoringu i strażnictwa, tylko zwyczajnie nie miałam kiedy pisać.
Na bieżąco
- poszła skarga kasacyjna do NSA w sprawie mojego wniosku do Technoparku dotyczącego stanowiska zajmowanego przez radną Jolantę Balicką (choć to żadna moja zasługa - pomogła Sieć Obywatelska Watchdog Polska);
- przygotowuję sprawozdanie i podsumowanie monitoringu SFP i FWRGMS:
- przygotowuję i koordynuję projekt monitoringu gminnych i miejskich programów przeciwdziałania bezdomności zwierząt w wybranych powiatach województwa zachodniopomorskiego (wszystkich, którzy chcieliby się włączyć i na przykład popisać maile- serdecznie zapraszamy)
- przygotowuję spotkanie towarzyskie z lokalnymi watchdogami, osobami zainteresowanymi strażnictwem i wszystkimi, którzy chcą sobie porozmawiać o tym, jak to jest, kiedy się patrzy władzy na ręce

Po wakacjach wznowimy debaty i spotkania dyskusyjne. Na przykład o problemie pt. budżet obywatelski...

Czeka mnie jeszcze list do Biura Nadzoru Właścicielskiego z zapytaniem, na jakim etapie jest wdrażanie rozwiązań obiecanych po raporcie ze ZWiK-u.
Oraz wiele innych działań, na różnych polach. No i pewnie kolejne spółki miejskie...


poniedziałek, 20 czerwca 2016

83. Adoptuj pieniacza


Od kilkunastu miesięcy współpracuję intensywnie ze stowarzyszeniem Sieć Obywatelska Watchdog Polska, a od października 2015 jestem jego członkinią. Dumną członkinią. Stowarzyszenie działa na rzecz jawności i przejrzystości, wspierając ludzi działających lokalnie przede wszystkim poradami i pomocą prawną, ale także szkoleniami i nagłaśnianiem problemów, z którymi się borykamy. Dołączyłam do lokalnych strażników, wchodząc w monitoring spółek komunalnych w Szczecinie i wiele razy korzystałam z pomocy aktywistów SOWP, w tym pracujących tam prawników. Stowarzyszenie to zalazło za skórę władzy byłej, załazi obecnej i będzie załazić każdej, która będzie działała niejawnie i nieprzejrzyście. Do takiej działalności potrzebna jest jednak niezależność finansowa. Niewiele jest osób, których sytuacja materialna jest tak doskonała, że nie muszą pracować, a każdy, kto pracuje i ma rodzinę ten wie, że po pracy często nie ma czasu, żeby się w głowę podrapać, a co dopiero udzielać fachowych porad prawnych, czy też odpowiadać na setki listów. Dlatego SOWP, aby prawidłowo funkcjonować (być dostępne, szybko reagować, pomagać, prowadzić kampanie informacyjne i szkoleniowe) musi mieć kilka osób zatrudnionych na etatach, musi mieć pieniądze na działanie. Te osoby, które pracują w SOWP i tak pracują zwykle dłużej, niż deklarowane osiem godzin dziennie, bo działają na rzecz naszego stowarzyszenia także społecznie. Najlepszym sposobem na niezależność finansową jest utrzymywanie się z datków od obywateli i firm. 
Nie stać mnie na to, by zapłacić SOWP za pomoc, której mi udzielili ( wsparcie prawne przy raporcie z monitoringu, pomoc w składaniu skarg na bezczynność, wsparcie w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, przygotowanie i złożenie skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego, a także porady, materiały szkoleniowe i wsparcie w działalności), dlatego ustanowiłam polecenie zapłaty na kwotę, na jaką mnie stać. W chwili obecnej jest to 30 zł każdego miesiąca. Zwracam się do Was z prośbą, byście spojrzeli w swoje portfele i portmonetki, może znajdzie się jakaś suma, którą moglibyście tak jak ja, miesięcznie, przelewać na konto Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Aby stowarzyszenie mogło normalnie funkcjonować, potrzebuje 1000 osób, które wpłacą po 30 zł. Apeluję do osób, które korzystały z pomocy stowarzyszenia, by spróbowały pomóc tym, którzy im pomagają. Jeśli 30 zł to za dużo, wyślijcie 10... To tyle, co paczka fajek lub trzy piwa. Jeśli chcemy mieć do kogo zwracać się po pomoc - sami musimy pomóc. Wsparcia mogą udzielić także przedsiębiorcy. Komu, jak komu, ale im powinno zależeć na tym, by działania władz - i tych lokalnych i tych centralnych - były jawne i przejrzyste. Przypominam, że zarówno darowizny osób fizycznych, jak i prawnych przekazywane na organizację pożytku publicznego (wymienioną na liście, a taką jest Sieć Obywatelska Watchdog Polska) można odliczyć od podatku! Warto rozważyć darowiznę zwłaszcza w sytuacji, kiedy przeskakujemy na wyższy poziom podatkowy. Może darowizna pozwoli zaoszczędzić parę groszy? A może tylko przekażemy tę kwotę komuś, kto się rozliczy i nie zmarnuje naszych pieniędzy. Zawsze warto!
Tutaj macie informacje o tym, jak można takie darowizny odliczyć.
Jak odliczyć darowizny w zeznaniu rocznym PIT
PIT - darowizny


Oczywiście, SOWP jest także beneficjentem mojego jednego procenta. Mam kilka organizacji, które chętnie wsparłabym swoimi pieniędzmi, ale tylko jedną mogę. Po długotrwałych przemyśleniach zdecydowałam, że będzie to Sieć Obywatelska. Ponieważ uważam, że działania ich i nasze, wsparte ich pomocą doprowadzą do sytuacji, kiedy zarządzanie majątkiem gmin będzie na tyle przejrzyste i jawne, że doprowadzi do znacznego poprawienia sensowności wydawania pieniędzy. Stały nadzór nad finansami zminimalizuje przekręty, nadużycia i niegospodarność, a to przełoży się na wsparcie w sektorach, w których działam. Bezdomne zwierzęta będą chronione sensownym i monitorowanym programem, będzie wsparcie na szeroko rozumiany sport i aktywizację lokalnych społeczności, a rzeki z mleka i miodu będą płynęły między brzegami z ciastek. Tak, wiem, to daleka przyszłość, ale jak bardzo daleka - zależy tylko od nas. Watchdogi dają nam narzędzia i wsparcie, a my musimy im trochę pomóc i zaangażować się w swoim środowisku. Jedna złotówka na moją fundację Przyjaciele Czterech Łap pomoże psu, na pewno. Ale złotówka wydana na Sieć Obywatelską Watchdog Polska może pomóc wielu psom w Polsce. Tak rozumuję. Oczywiście, fundację Przyjaciele Czterech Łap także wspieram finansowo, na ile mogę :)
Psy, watchdogi, pomoc...
Jednym słowem zapraszam do akcji wirtualnej adopcji. A ponieważ ci, którym strażnicy załażą za skórę często nazywają nas pieniaczami
Proszę, adoptuj pieniacza :) 

Zachęcam do odwiedzenia strony Sieć Obywatelska Watchdog Polska  i znalezienia optymalnego dla siebie sposobu pomocy. Dowiecie się tam między innymi, że
  • 25 złote = praca prawnika nad 10 sprawami, w których urzędnik odmówił udzielenia jawnej informacji,
  • 52 złote = 3 skargi do sądu

Tam także sprawdzicie, na co wydawane są pozyskane pieniądze. Zachęcam!
 
Dane do wpłat:

Volkswagen Bank Direct: 29 2130 0004 2001 0343 2101 0001

Tytuł wpłaty: Darowizna na cele statutowe

Pełna nazwa: Sieć Obywatelska – Watchdog Polska

Adres: ul. Ursynowska 22/2, 02-605 Warszawa


 

piątek, 17 czerwca 2016

82. Różne ważne i ciekawe dokumenty

Pod koniec marca pan Adam Kopciński-Galik podesłał mi zdobyte przez siebie materiały - między innymi informacje o spółkach z udziałem gminy Szczecin za 2013, 2014 i 2015 rok. To kompendium wiedzy o miejskich spółkach, które miałam okazję oglądać w czasie mojej wizyty w urzędzie. Przygotowujemy stronę, na której znajdziecie te perełki, ale także wszelkie zgromadzone przeze mnie i inne watchdogi dokumenty dotyczące Szczecina i jego majątku. Chcemy, by były w jednym miejscu.

Pozdrawiam!

DorotaM