poniedziałek, 23 maja 2016

77. Przeprosiny


Przepraszam pana Rafała Malujdę za opublikowane treści dnia 17 kwietnia 2016 r. w poście nr 73 pt. Profesjonalny Przedstawiciel Prawny Technoparku", w którym zakwestionowałam kompetencję i wiedzę prawniczą pana mecenasa Rafała Malujdy, formułując wypowiedzi oceniające negatywnie wiedzę prawniczą pana Rafała Malujdy oraz nawoływałam potencjalnych klientów do niekorzystania z usług kancelarii prowadzonej przez pana mecenasa Rafała Malujdę, czym dopuściłam się naruszenia jego dóbr osobistych, za co przepraszam. 

5 komentarzy:

  1. I tak zadość stało się literze prawa, ale na szczęście jest jeszcze ekonomia i rynek usług, który ocenia postawę przedsiębiorcy w konkretnych sytuacjach - w tym wypadku jego REAKCJI na opinię blogerki - niekoniecznie kierując się literą prawa.

    W świetle mojej wiedzy ekonomicznej i prawideł rządzących się społeczną odpowiedzialnością przedsiębiorstw oceniam, że Pan Malujda stratę wizerunkową wyrządził sobie samemu swoją legalistyczną reakcją.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem też, dlaczego za ewidentnie osobiste opinie na blogu blogerka przeprasza - blog jako forma medialna i literacka wręcz zakłada wyrażanie własnych opinii.

    Czy mógłbym prosić o wyjaśnienie jak się do tego ma prawo swobodnego wyrażania swoich opinii?

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedź w przygotowaniu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak wyklarowali mi prawnicy, mam prawo opisywać, co się dzieje, ale moje osobiste uwagi odnośnie pana mecenasa były obraźliwe i dyskredytujące. Mogę napisać, iż uważam, że w tym punkcie nie ma racji, ale nie mogę napisać, że jest niedouczony. Niedouczoność bowiem, jak wywodzą prawnicy, jest obraźliwa i wcale nie udowodniona. I do tego właśnie odniósł się Pan Mecenas Malujda. Nie chodzi o to, że przedstawiłam konkretne i prawnie uzasadnione argumenty przeciwko argumentom Pana Mecenasa Malujdy, ale że napisałam na przykład, że go nie polecam, bo się nie zna. Jestem zdziwiona, że można tak mówić i pisać o wielu zawodach, ale o prawnikach nie, ale skoro taki lajf, to się dostosuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zdążyłem już przed moim wyjazdem napisać do Pani maila w tej sprawie. W każdym razie mój znajomy prawnik też podzielił (częściowo) argumenty pana mecenasa. Ale jak widzę, sprawa zakończyła się ostatecznie nie najgorzej.

    Usunięcie wpisu z bloga przed ewentualną sprawą sądową mogłoby utrudnić Pani wykazanie swoich racji, gdyż wówczas jedynym śladem po tym wpisie, byłyby wyrwane z kontekstu przez pana mecenasa fragmenty Pani wypowiedzi, które bez tego kontekstu wydają się bardziej obraźliwe niż umieszczone w pełnym kontekście. Chciałaby Pani spełnić częściowo żądania mecenasa, a mogłoby to jeszcze bardziej obrócić się przeciwko Pani...

    Jak się domyślam, mecenas zrezygnował już dalszych kroków (m.in. tych 20 tysięcy złotych). Możliwe, że Sąd mógłby przyznać rację mecenasowi, ale na pewno nie na taką kwotę. Mogłoby to być np. 500 - 1000 - 2000zł. Byłoby to więc 2,5%-10% kwoty, której domagał się mecenas. Zatem pomimo wygranej sprawy, mógłby zostać on obciążony kosztami sądowymi w wysokości ok. 90% do nawet 98% ich łącznej wysokości, ponieważ sąd podzieliłby jego argumenty właśnie tylko w tych ok. 2,5 - 10%.

    Zrozumiałym dla Sądu byłoby, że odrzuciła pani jego propozycję ugody uznając ją jako zbyt wygórowaną. Jeśli mecenas w pozwie zmniejszyłby te kwoty, to i tak zrobiłby to zbyt późno, gdyż zmienił zdanie dopiero przed Sądem. W zasadzie udowodniłby tym samym, że on jest głównym powodem wytoczenia tej sprawy, a nie Pani (przecież od razu mógł zażądać tych mniejszych kwot bez Sądu), co działałoby na jego niekorzyść.

    Mecenas wykorzystał też Pani blog do promocji swojego artykułu "Dzisiaj intensywnie pracowałem – kończyłem ekspertyzę o nowej ustawie o przetwarzaniu danych publicznych – czyli jak wykorzystywać dane publiczne jako wartość dodaną dla obywateli, a nie jako PR dla samego PR-u, artykuł w „IT w Administracji” wkrótce". Ten fakt też można by wykorzystać przed sądem, podważając jakie kierowały mecenasem intencje, czy o rozgłos, czy o naruszone dobra osobiste.

    Sam mecenas udziela się też publicznie, w związku z czym krytyka pod jego adresem może być nieco ostrzejsza, a ewentualne kary za jej przekroczenie – łagodniejsze.

    Można by także postawić przed Sądem pytanie, ile musiałaby Pani zapłacić tej „kary”, gdyby Pani słowa były naprawdę skrajnie ostre i wyjątkowo obraźliwe. Dopiero za takie słowa roszczenia mecenasa można by uznać za uzasadnione w pełnej wysokości.

    No ale skoro doszło do ugody, to nie ma po co się sądzić :)

    PS Ja teraz zmuszony jestem użerać się z UM Szczecin za to, że przez 4 edycje SBO urzędnicy naruszali ustawę o ochronie danych osobowych nielegalnie pozyskując adresy e-mail prywatnych osób, bezprawnie przetwarzając i rozpowszechniając je. Nikt nie poczuwa się do jakiejkolwiek winy. Tradycyjnie za bezprawie urzędników, urząd obwinia samych obywateli. Skoro takie jest ich podejście, to nie ma innego sposoby by nauczyć ich rozumu, jak tylko zgłosić to odpowiednim instytucjom. Po kim, jak po kim, ale po urzędzie jednak należałoby spodziewać się wypełniania najwyższych standardów, jako że jest on instytucją zaufania publicznego.

    OdpowiedzUsuń