Kolejne spotkanie Szczecińskiego Klubu Dyskusyjnego
poświęcone było Szczecinowi. A konkretnie rozmawialiśmy o rozwoju naszego
miasta, kierunkach, które wytyczył prezydent i zarząd i tych, w które my byśmy chcieli je skierować. Temat został wybrany ze względu na dwa wydarzenia - prezentację wizeprezydenta Michała Przepiery w Książnicy Szczecińskiej 20.09.2017 i spotkanie prezydentów kilku miast w czasie Baltic Business Forum, które odbyło się dzień później. Na tym drugim padło niezwykle ważne dla mnie zdanie, z którym się w stu procentach zgadzam. Prowadząca spotkanie Beata Maciejewska powiedziała "Rozwój to nie inwestycje, rewitalizacja to nie remont". Stąd potrzeba dyskusji - czy tylko ja się z tym zgadzam? Do Szczecińskiego
Inkubatora Kultury przybyło dziewięć osób, w różnym stopniu zaangażowanych w
działania na rzecz miasta.
Na początku rozmawialiśmy o tym, co jest. Co nam się w
Szczecinie podoba, a co nie. Od razu pojawiły się różnice. To, co jednym
pasuje, innym się nie podoba – jak w życiu. Podstawą tak różnego podejścia były
cztery sprawy – gdzie kto mieszka, gdzie wypoczywa, gdzie pracuje, jak porusza
się po mieście. Osoby mieszkające i wypoczywające poza centrum, a pracujące w
centrum i dojeżdżające do pracy samochodem negatywnie oceniały działania
zmierzające do stworzenia stref spowolnionego ruchu i zmniejszające ilość
miejsc parkingowych. Mieszkańcy
Śródmieścia opowiadali się za stworzeniem stref wypoczynku i wypchnięciem
wielkich ilości samochodów poza obszar ich zamieszkania.
Jakie uwagi konkretnie mieli nasi dyskutanci do tego, co się
dzieje obecnie w Szczecinie? Startujemy.
Władze miasta stawiają na ilość, nie jakość.
W mieście dominuje beton i asfalt.
Powielamy trendy sprzed pięćdziesięciu lat –
nie wprowadzamy nowoczesnych rozwiązań, nie wyciągamy wniosków z metamorfozy
dużych, europejskich miast, które zmieniają się w przyjazne ludziom, wycofują z
tego, w co my wchodzimy.
Szczecin jest miastem dla aut, a nie dla
ludzi.
Tereny miejskie przeznaczane są niemal w
całości pod zabudowę. Brak miejsc na skwery, parki, miejsca odpoczynku.
Brak miejsc dla młodzieży.
Szczecin nie ma/nie prowadzi polityki
społecznej.
Boiska są zwykle niedostępne dla
mieszkańców.
Nie ma kontaktu prezydenta z mieszkańcami.
Prowadzi się kolejne inwestycje w tych
samych miejscach.
Miasto nie ma pomysłu na rewitalizację.
W Szczecinie są silne powiązania
personalne, co blokuje rozwój miasta.
Mieszkańcy nie angażują się w działania na
rzecz miasta.
Brak serca miasta.
Brak szlaków turystycznych.
Mało przepraw przez Odrę.
Inwestycje w nowe obszary, kiedy mamy
zaniedbania w już istniejących.
Z pozytywnych zmian zauważono rozbudowę miasta, powstawanie
nowych dróg i parkingów, pozytywny wpływ na miasto jaki wywiera Szczeciński
Szybki Tramwaj, a także ożywienie Łasztowni.
Każdy z dyskutantów podawał swoje opinie na dany temat i jak
już pisałam, pojawiały się opinie sprzeczne. Rozbudowa Łasztowni dla jednych
jest pozytywem, dla innych, którzy uważali, że zamiast pchać się w nowe, możemy
wyremontować to, co już jest, jest działaniem dla miasta niekorzystnym.
W trakcie spotkania uznaliśmy, że bardzo ważne dla
prawidłowego rozwoju miasta jest zaangażowanie jego mieszkańców. Pod wpływem
zainteresowania i jasnych komunikatów otrzymanych od szczecinian, zarząd miasta
powinien kształtować politykę i planować kierunki, w których miasto zmierza.
Szczecinianie słabo angażują się w te działania. Jako podstawowe przyczyny uznaliśmy
brak czasu, słabą komunikację między władzami i mieszkańcami (wspomniany wcześniej
brak kontaktu z prezydentem), a także
brak reakcji na zgłaszane przez mieszkańców propozycje. Kolejnym powodem, dla
którego szczecinianie nie włączają się w faktyczne zarządzanie miastem to brak
odwagi, brak zainteresowania tym, co się w mieście dzieje, a także
niesprzyjające godziny organizowanych konsultacji. Wiele osób w godzinach 16-17
jeszcze pracuje, a nie każdy może wziąć wolne. W trakcie dyskusji padł też
zarzut, że konsultacje społeczne organizowane przez urząd miasta są tak
naprawdę jedynie spełnieniem wymogów biurokratycznych, a w rzeczywistości
włodarze nie są zainteresowani uwagami mieszkańców. Nie ma żadnej informacji
zwrotnej, na przykład dlaczego pomysły mieszkańców nie mogą zostać
uwzględnione. Zwróciliśmy też uwagę, że w szerokiej debacie liczy się tylko
ojczyzna i rodzina, a co lokalne/społeczne trąci komuną. Uznaliśmy, że podstawą
wychowania aktywnych obywateli jest pojawienie się wychowania obywatelskiego w
szkołach nie jako spisu formułek do wyuczenia, ale jako ćwiczeń w realizowaniu
swoich praw i obowiązków wobec miejsca, w którym mieszkamy. Obecnie ludzie mają
niewielką świadomość tego, że mogą realnie wpływać na to, co się dzieje w
mieście/kraju i jak to robić. Padł też zarzut o arogancji władzy, która nie
odpowiada na pisma i wnioski mieszkańców. Obecna na spotkaniu dr Helena Freino
zwróciła uwagę, że władza, poruszająca się głównie samochodami, jest
odseparowana od mieszkańców. Nie spotyka ich w środkach komunikacji miejskiej
czy na ulicy. Nie ma z nimi kontaktu, nie otrzymuje informacji zwrotnej, ale
też nie pyta.
Nie skupiliśmy się wyłącznie na narzekaniu. W trakcie
dyskusji zastanawialiśmy się, co możemy zrobić, by to zmienić. Jak działać, by
w Szczecinie mieszkało się lepiej. Uznaliśmy, że należy przywrócić ulice ludziom.
Ulica jest bowiem najlepszym miejscem komunikacji społecznej. Chcemy, by
szczecinianie wyszli z domów, wysiedli z samochodów i chcieli się spotykać ze
sobą i rozmawiać. Świetnym narzędziem do aktywizacji mieszkańców i zmiany tego,
co się dzieje są warsztaty. Na tych warsztatach, które powinny być niezwykle
starannie przygotowane, wszystkie grupy miałyby wypracowywać wspólne stanowiska
w sprawach dotyczących naszego miasta. Budowana byłaby świadomość obywatelska,
ludzie mogliby podyskutować o gradacji potrzeb, używać argumentów, które przekonałyby
niechętnych. Podejmowaliby decyzje odpowiedzialnie, po zastanowieniu się, a nie
tylko pod wpływem tego, co im konkretnie najbardziej pasuje. Zwracano by uwagę
na potrzeby rozwojowe miasta, a nie wyłącznie na własną wygodę. Uznaliśmy, że powinniśmy
skupić się na edukacji swojej, ale także na edukowaniu swoich znajomych,
sąsiadów, przyjaciół. Na dzieleniu się wiedzą, doświadczeniami, ale także na
współpracy w obszarach, które dla nas są istotne. Powinniśmy też wzmacniać
lokalny patriotyzm. Kluczową sprawą dla rozwoju miasta jest wyciąganie wniosków
z tego, co dzieje się poza Szczecinem. Obserwowanie miast sąsiednich i
podobnych do naszego. Zwracanie uwagi na to, z czego te miasta się wycofują i
dlaczego, żeby nie wprowadzać takich rozwiązań u siebie. Zawsze najtaniej,
najszybciej i najskuteczniej uczyć się na cudzych błędach. Ważne dla nas,
szczecinian jest to, by miasto rozwijało się równomiernie. By nie było obszarów
zaniedbanych, zapomnianych. Miastu jest potrzebne serce, w którym mieszkańcy
mogliby spędzać wolny czas, spotykać się i rozmawiać. Ważne jest także, by
władze inicjowały i wspierały rozwój społeczny i aktywizację mieszkańców.
Bierny mieszkaniec jest wygodniejszy dla władzy, bo się nie wtrąca i nie
przeszkadza. Taka postawa jest jednak bardzo niekorzystna dla miasta. Aby
prawidłowo się rozwijało, potrzebuje aktywnych, kontaktowych mieszkańców i
otwartych na dyskusję, wspierających ją władz.
Na koniec naszego spotkania zostawiliśmy listę pobożnych
życzeń. Zapytaliśmy się siebie, czego nam w Szczecinie brakuje, co chcielibyśmy
mieć. Jako pierwsza pojawiła się zielona infrastruktura. Nie tylko jako obszary
poprawiające lokalny mikroklimat (tereny zielone obniżają temperaturę,
wychwytują wodę z obfitych opadów, zmniejszają zakurzenie i zapylenie), ale
także jako miejsca odpoczynku (ławeczki, altany) i spotkań. Umożliwiają także
integrację mieszkańców. W nawiązaniu do zielonej infrastruktury pojawiło się
oczekiwanie obsadzania ulic drzewami, pojawienie się dużej ilości ławek w
przestrzeni miejskiej, a także odpowiadające światowym standardom schronisko
dla zwierząt. W obszarze transportu chcemy obwodnicy miejskiej, stworzenia
optymalnego węzła komunikacyjnego w Podjuchach, a także połączenia wodnego ze
Świnoujściem. Rozmawialiśmy także o możliwości wykorzystaniu Odry i jej kanałów
w stworzeniu wodnej komunikacji miejskiej, a także o konieczności zwiększenia
ilości przepraw przez Odrę. Ważną sprawą jest dla nas także wysprzątanie miasta
i bieżące utrzymanie czystości, wraz z kampanią sprzątania po swoich
zwierzakach i bezwzględnym egzekwowaniem tego od mieszkańców. Jeden z
uczestników wymarzył sobie w przyszłości prezydenta, który wykorzysta potencjał
miasta, inny wspomniał o szacunku dla działań mało spektakularnych. By na
przykład nie tylko wielkie inwestycje się liczyły i były nagłaśniane. Uczestnicy spotkania chcieliby rozwiązań
dużych – jak rewitalizacja Śródmieścia, ale i małych – jak rozwalenie budy przy
Pleciudze.
Dwie godziny to stanowczo za mało, by wyczerpać temat, padła
zatem propozycja, by zorganizować spotkanie dłuższe, na przykład w sobotę i
zaproszenie na nie prezydenta. Zobaczymy, co da się zrobić, na razie wszystkie
zebrane na spotkaniu uwagi, pomysły i propozycje prześlę do urzędu miasta.
Bardzo dziękuję przybyłym na spotkanie mieszkańcom, za ich
zaangażowanie i chęć dzielenia się swoimi opiniami. Budujące jest to, że osoby,
których potrzeby okazały się przeciwstawne, potrafiły z uśmiechem wysłuchać i
zaakceptować kontrpropozycje i przyznały, że możliwe jest wypracowanie
porozumienia. Nawet na tak trudny temat jak „Budować drogi i parkingi, czy
spowalniać ruch i robić zieleńce”. To tylko potwierdza moją obserwację, że
kiedy ludzie ze sobą rozmawiają, słuchają się, dogadają się ze sobą.
Kolejne spotkanie SKD wkrótce, czekamy ciągle na propozycje
tematów, o których warto rozmawiać.