Odnalazłam na stronie szczecińskiego BIP numer telefonu do sekretariatu naszego prezydenta, Piotra Krzystka. Przemiła pani przekierowała mnie do pana Michała Kaczmarczyka, który jak wynika z uzyskanych (znów z BIP) informacji pełni funkcję Zastępcy Dyrektora Biura Prezydenta, jest także Pełnomocnikiem Prezydenta ds. systemu zarządzania jakością. Pomyślałam, że super, ktoś, kto pełni taką funkcję kwestie kompetencji i procedur ma w małym palcu.
Pan Dyrektor odebrał telefon natychmiast, Przedstawiłam się, wyznałam, czemu zawracam mu głowę (monitoring spółek komunalnych) i czego chcę (spotkać się z prezydentem Szczecina, żeby się przedstawić, dowiedzieć, czy jest osoba odpowiedzialna za kwestie spółek komunalnych i takie tam). Sekunda konsternacji i pan Dyrektor zapytał mnie, czy kogoś reprezentuję, bo przedstawiłam się imieniem i nazwiskiem. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że reprezentuję siebie, Dorotę M, mieszkankę Szczecina. Pan Dyrektor nieco się zawahał, zdziwiony zapytał, czy mam w planie prowadzić monitoring spółek miejskich, a kiedy potwierdziłam, stwierdził, że nic nie wiedzą o moim pomyśle, że nie dostali informacji. Nie chciałam wchodzić od razu na wojnę, twierdzeniem, że właśnie otóż został poinformowany, bo jednak chcę ten monitoring pokojowo przeprowadzić, więc tylko przekazałam newsa, że wysłany do nich został fax, mail i jeszcze poczta polecona od stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska, która zawierała informacje na temat moich działań. Pan Dyrektor stwierdził, że przeszuka skrzynkę prezydenta i się odezwie. Postanowiłam, że czekam do poniedziałku (skrzynka pocztowa to nie pokój kufrów po przodkach, przeszukuje się ją szybko), w poniedziałek po 12.00 dzwonię znów. Jeśli będą się upierać przy korespondencji, przypomnę im, że nie muszę mieć żadnej rekomendacji, ani uprzedzać. Mogę przyjść z ulicy, w obszarganej kurtce i z błotem na butach, choć oczywiście - nie zamierzam.
Nie musiałam czekać, trzy godziny po rozmowie z panem Dyrektorem Kaczmarczykiem zadzwoniła do mnie pani Beata Śmiecińska, Dyrektorka Biura Nadzoru Właścicielskiego. Ustaliłyśmy, że spotykamy się 11 lutego 2015, o godzinie 9.00 w jej biurze. Tematem rozmowy będzie polityka właścicielska gminy. Z tego, że istnieje coś takiego, jak Biuro Nadzoru Właścicielskiego można zakładać, że nie wyjdę z biura z pustymi rękami. Powinny być regulacje i procedury. Przekonamy się wkrótce.
Trochę nie wyszło to zakładane przedstawianie się prezydentowi, ale z drugiej strony - do monitoringu potrzebuję ludzi, którzy mogą mi udzielić poszukiwanych informacji. Spotkanie z władzą miało być tym legendarnym "dzień dobry", o którym tyle rozmawialiśmy na szkoleniu. Mogę je powiedzieć pani Dyrektor.
Podekscytowana jestem wejściem w fazę działań. Oczywiście - cały czas zbieram dokumentację, wyszukuję informacje i segreguję, co pozyskałam, bo już mnie zainteresowało kilka jeszcze spraw, którymi chcę się zająć po spółkach komunalnych. Ewentualnie równolegle, jeśli okaże się po tej pierwszej SK, że dam radę.
To wciąga. Poznawanie swojego miasta i okolicy od tej strony jest niezwykle fascynujące. To jest trochę tak, jak zaglądać do mechanizmu ruchomej szopki świątecznej. Od frontu wszystko błyszczy, lśni, rusza się, muzyka gra, a od tyłu widać, dlaczego tak się dzieje. Co odpowiada za dźwięk, co trzeba zrobić, żeby owieczka ruszała główką, a jak sprawić, żeby gwiazda betlejemska świeciła... Chcę wiedzieć, jak działa moja gmina.
Pozdrawiam!
Dorota M
Monitoring społeczny to forma korzystania z praw obywatelskich i realizowania obywatelskich obowiązków. Jako właściciele mienia państwowego, mamy prawo i powinniśmy wiedzieć, co się z nim dzieje. Na tym blogu będę informowała o prowadzonych przeze mnie monitoringach. Zachęcam do takich działań każdego, kto czuje się mieszkańcem swojej gminy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz